"Moim marzeniem zawsze był maraton w Tokio". Marcin Chabowski: "W Warszawie będę walczył o igrzyska"

 

"Moim marzeniem zawsze był maraton w Tokio". Marcin Chabowski: "W Warszawie będę walczył o igrzyska"


Opublikowane w pt., 12/04/2019 - 08:19

– Może o to właśnie, że pyskujesz…

– Hmmm... jeżeli konstruktywna krytyka poparta liczbami jest pyskowaniem, to długo w tym kraju niczego nie poprawimy. Pyskować to może junior, ale nie wiekowy już senior (uśmiech). Albo jest system wymiernych zasad i regulamin, którymi się kierujemy, albo działamy tak jak do tej pory. Myślę, że wszyscy moi koledzy, bądź przynajmniej znaczna większość, myślą tak samo, tyle że nie chcą o tym głośno mówić lub nie mają wewnętrznej potrzeby angażowania się w ten temat.

Chciałbym, żebyś mnie teraz dobrze zrozumiał. Mnie nie zależy na jałmużnie, nie będę siedział cicho tylko po to, by dostać ze związku 3 czy 4 obozy krajowe. Żyjemy w erze fejsbukowej i instagramowej, jak przejrzysz konta zawodników, z którymi mam rywalizować w igrzyskach, mistrzostwach świata czy nawet w mistrzostwach Europy, to oni niemal wszyscy regularnie, kilka razy w roku, przygotowują się w wysokich górach i tam trenują na wyniki sportowe. Ja na obozie wysokogórskim nie byłem już cztery lata. Trenuję w Polsce, u siebie w Wejherowie, a zimą na miesiąc uciekam do Hiszpanii, bo to są dla mnie akceptowalne koszty.

Jeżeli za siedzenie cicho miałbym dostać od PZLA obozy w Spale czy Szklarskiej  Porębie, to w ogóle mnie to nie interesuje. Jeżeli wy, dziennikarze, pytacie mnie o poziom szkolenia, czy poziom biegów długich w Polsce, to mówię o swoich przemyśleniach i tyle. Trochę ten temat znam, bo siedzę w tym 19 lat i niejedno widziałem. 

Mnie zależy na szkoleniu na poziomie europejskim, po którym mógłbym myśleć o podjęciu walki w poważnych zawodach, o kompleksowym podejściu do tematu. A jeśli pada argument, że jesteśmy słabi, więc nie należą nam się porządne obozy, to nie liczmy na to, że wyniki kiedykolwiek się pojawią. Albo inwestujemy i czekamy na rezultaty, albo liczymy na cud: ktoś pojawi się z niczego, trenując w Polsce lub za własne środki raptem zrobi wynik na poziomie europejskim, pobiegnie 2:06, 2:07 czy 2:08 i dopiero wtedy damy mu szkolenie. Nie oczekujmy wtedy jednak wyników systemowych. 

Z Marcinem Chabowskim rozmawiał Piotr Falkowski

zdj. datasport.pl, AK-ska Photo, gdyniasport.pl, archiwum zawodnika


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce