Mroźnie i szampańsko w Łodzi [ZDJĘCIA]

 

Mroźnie i szampańsko w Łodzi [ZDJĘCIA]


Opublikowane w czw., 31/12/2015 - 19:21

Śniegu zabrakło, ale przynajmniej mróz dopisał na 31. łódzkim Biegu Sylwestrowym. Nie zawiedli również zawodnicy, których aż 880 stawiło się na starcie w Arturówku i pobiegło 10 km wąskimi ścieżkami Lasu Łagiewnickiego.

Organizowane przez Regionalną Radę Olimpijską we współpracy z władzami miasta i województwa zawody są, obok majowego Textilcrossu, najstarszą wciąż istniejącą łódzką imprezą biegową. Co roku główny bieg poprzedzony jest biegiem młodzieżowym (2 km) i VIP-ów (1 km). Dla niektórych z tych ostatnich jest to doskonała rozgrzewka przed dychą.

Kamil Weinberg

Jak na Sylwestra przystało, tradycją tego biegu są liczni przebierańcy, dla których organizowany jest osobny konkurs. Oprócz nich jednak co roku startuje wiele zawodników czołówki, regionalnej i nie tylko (np. przed rokiem po zwycięstwo przyjechali Izabela i Łukasz Parszczyńscy). Czasem jedno nie wyklucza drugiego – tym razem 14. miejsce zajął biegacz w stroju Batmana. No ale co to dla superbohatera. Można dodać, że niektórzy przebierańcy rozpoczynają świętowanie już podczas biegu, otwierając po drodze butelkę szampana. Ale w końcu Sylwester ma swoje prawa...

Do ostatnich godzin przed startem nie wiedziałem, czy pobiegnę. Z mocno skręconą kostką przed dwoma tygodniami na górskim biegu, rozsądek doradzał odpuścić. Nie chciałem jednak przerywać mojej małej tradycji – w Biegu Sylwestrowym zaliczyłem swoje pierwsze w życiu zawody biegowe w 2010 roku, kiedy jeszcze nawet nie myślałem o mocniejszym trenowaniu, a później powtarzałem ten start co roku (krótkie wspomnienie TUTAJ).

Ból nie był zbyt silny, postanowiłem więc przekuśtykać całą trasę w końcu stawki, przy okazji robiąc zdjęcia.

Pierwsze okrążenie minęło na miłych pogaduchach z grupką biegaczy. Tempo nadawał spotykany czasem na łódzkich biegach, bardzo towarzyski półwilczek Brus. Pod koniec dogoniła nas czołówka, biegnąca jeszcze zwartą kilkuosobową grupką. Zapowiadała się ostra walka o podium do samej mety. Na półmetku zaczekałem jeszcze na pierwszą dziewczynę – udało mi się uchwycić w obiektyw dobrze znaną łódzkim biegaczom Monikę.

Na drugim kółku towarzyszyła mi na rowerze koleżanka Natalia, którą niedawno zwerbowałem do sztafety na Wycie Szakala o Północy. Tym razem była pilotką czołówki biegu, a swoją trzecią pętlę przejechała już towarzysko. Rozmowa pozwoliła mi zapomnieć o ciągle bolącej kostce. Miejmy nadzieję, że taka aktywna regeneracja jej nie zaszkodzi.


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce