Biega, skacze ze spadochronem, morsuje, zdobywa najwyższe górskie szczyty i ciągle nie ma dość. Coraz dłuższa jest lista ekstremalnych wyczynów Moniki Gizowskiej, Ambasadorki Festiwalu Biegowego, a w pracy - szefowej działu księgowości Fundacji Sądeckiej. W zeszłym roku wdrapała się na Kilimandżaro, teraz stanęła na Elbrusie. A wszystko zaczęło się od Festiwalu Biegowego.\
Najbardziej ekstremalna sądecka księgowa
Tak nazywamy Monikę Gizowską, naszą koleżankę z Fundacji Sądeckiej, która na co dzień zajmuje się finansami, a po godzinach oddaje się swoim licznym sportowym pasjom.
Bo Monika, jak już coś zacznie robić, to wsiąka na całego. Tak było z bieganiem. - Jeśli się tu przyjedzie choć raz, człowiek wsiąka na całego. Od biegania i od tej imprezy można się uzależnić – mówiła kilka lat temu na Festiwalu Biegowym. Wtedy była jeszcze nieopierzoną biegaczką, teraz startuje w biegach ulicznych i górskich, została „ultrasem”, zaliczyła maraton i jest ambasadorem tej jednej z największych imprez biegowych w kraju.
Bieganie to dla niej za mało. Od sześciu lat morsuje. Sama myśl o kąpieli w lodowatej wodzie niemal wszystkich przyprawia o dreszcze, a ona wskakuje w przerębel i dopiero wtedy wie, że żyje.
- Po takiej kąpieli mam poczucie że mogę góry przenosić. Krew w żyłach szybciej krąży a mózg dostaje zwiększoną dawkę endorfiny – opowiada Monika.
W zeszłym roku po raz kolejny wprawiła nas w zdumienie. Uznała, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce i skoczyła ze spadochronem, w tandemie z instruktorem.
Ta podniebna przygoda od dawna chodziła mi po głowie - opowiadała Monika Gizowska w rozmowie z „Sądeczaninem” – Pomyślałam sobie, a dlaczego nie. Czekałam tylko na odpowiedni czas. Kiedy było pogodowe okno, skoczyła z wysokości czterech tysięcy metrów... (PEŁNY TEKST - KLIKNIJ PO WIĘCEJ)