Rekord Piotra Pazdeja na Czerwonej Pętli wokół Łodzi. 20 godzin było blisko!

 

Rekord Piotra Pazdeja na Czerwonej Pętli wokół Łodzi. 20 godzin było blisko!


Opublikowane w śr., 27/11/2019 - 12:55

Czerwona Pętla – tak nazwał swój projekt pabianicki biegacz Piotr Pazdej, który postanowił pobić rekord szybkości pokonania Szlaku Okrężnego Wokół Łodzi. O tym czerwono znakowanym szlaku, który według różnych pomiarów ma 180-190 km, pisaliśmy już wcześniej przy okazji jego pierwszego znanego przebiegnięcia całości (TUTAJ), a także nieoficjalnych zawodów, które się na nim odbyły (TUTAJ).

Ultrabiegacz swoją próbę podjął w sobotę 16 listopada, startując o 4:00 nad ranem ze swoich rodzinnych Pabianic. Podobnie jak we wspomnianych wcześniej podejściach, także i on podążał zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Dodatkowym założeniem była próba złamania bariery 20 godzin (dotychczasowy rekord to 28 godzin i 50 minut). Oddajmy głos samemu biegaczowi:

Pierwszy raz o pokonaniu szlaku pomyślałem tamtej pamiętnej nocy, gdy towarzyszyłem Piotrkowi Mikulskiemu i Maćkowi Krupińskiemu na ostatnich kilometrach ich próby – wspomina Piotr Pazdej. – Pojawiły się jednak inne sportowe wyzwania, przez co dopiero w tym roku udało się wpleść Czerwoną Pętlę w plany treningowe. Do tego doszła rosnąca popularność formuły FKT [fastest known time, czyli najszybszy znany czas – red.] oraz chęć pokazania, że tego typu wyzwania mogą być atrakcyjne nie tylko w górach, ale i na dużo bardziej płaskim terenie.

Moje wydarzenie miało dwa cele – ustanowienie nowego rekordu oraz zrobienie mocnego treningu ciała i głowy przed najważniejszym dla mnie w tej chwili sportowym celem: przebiegnięciu minimum 226 km podczas biegu 24-godzinnego, który odbędzie się 11 stycznia 2020 roku w ramach Festiwalu Biegów Ultra w Atenach (tym samym, podczas którego Paweł Żuk będzie biegł 5000 km). Taki właśnie wynik podyktowany jest pragnieniem zapewnienia sobie startu w przyszłorocznym Spartathlonie (w tym roku byłem na liście rezerwowej i nie chcę już drugi raz trzymać się w niepewności).

Założyłem, że przebiegnę całą Czerwoną Pętlę w czasie krótszym niż 20 godzin. Nie udało się, ostateczny czas to 20:42:01. Trochę zlekceważyłem sam szlak – pomimo tego, że w ostatnich miesiącach przebiegłem go na cztery razy i wiedziałem, co mnie czeka, nie wziąłem jednak pod uwagę dwóch rzeczy: każdy z odcinków biegłem wypoczęty, przez co taki np. Las Łagiewnicki wydawał się dużo łatwiejszy, podczas gdy teraz, już po stu kilometrach w nogach zmęczył mnie okrutnie i wyssał resztki sił, a także tego, że po stosunkowo niskim kilometrażu w ostatnich miesiącach (sierpień, wrzesień i październik) kiedy to pracowałem nad poprawą szybkości, pierwsze dni listopada były bardzo obciążające. Ale takie też było założenie – Czerwona Pętla to element treningu, a nie osobny start.

Formuła zakładała możliwość zewnętrznej pomocy tylko na dwóch punktach – na 80 i 130 km – które zorganizowały dziewczyny z mojego ukochanego Stowarzyszenia Wszystko Gra – Pabianice. Poza tym wszystko miałem ze sobą i zatrzymywałem się tylko po to, żeby uzupełnić wodę w bukłaku. Na szczęście będąc w ketozie nie muszę dużo jeść i wystarczało mi w zupełności to, że miałem dwie tubki własnej roboty żelu, sól w kapsułkach i dwa batoniki.

Wystartowałem z Pabianic, ze skrzyżowania ulic Wiejskiej i Wileńskiej, 16 listopada o 4 nad ranem. Do 50 km towarzyszył mi na rowerze Michał Grabarz, kolega z zespołu TeamElwart, w Lutomiersku dołączyli Torfiarze [drużyna AGB Torfy – red.], a za Aleksandrowem Pedro [Piotr Mikulski – red.], który biegł ze mną do Grotnik. Dalej już sam, aż do drugiego punktu na 130 kilometrze, gdzieś w okolicach godziny 19, na którym dołączył do mnie mój kochany przyjaciel, dyrektor UltraPark Weekend i kolejny członek TeamElwart, który robił co mógł, żebym jak najmniej szedł i jak najwięcej truchtał.

Ostatnie kilkanaście kilometrów – mniej więcej od Rezerwatu Przyrody Molenda, znajdującym się pomiędzy Tuszynem a wsią Prawda – przebiegłem już w tempie poniżej 6min./km, w czym pomogła czekająca na mnie duża grupa osób z Klubu Sportowego "O Co Biega".

* * * * *

Piotr Pazdej zaczął biegać w listopadzie 2013 roku, a od kwietnia 2018 roku trenuje pod okiem Romana Elwarta, drużynowego wicemistrza świata w biegu 24-godzinnym oraz zdobywcy drugiego miejsca w kategorii weteranów w Belfaście w 2017 roku. Jest także wiceprezesem Stowarzyszenia Wszystko Gra – Pabianice, z którym organizuje wymyślony przez siebie i szybko zyskujący miano jednych z najciekawszych zawodów dla biegaczy oraz nordicowców Ultramaraton Leśna Doba.

Jest on także koordynatorem i pomysłodawcą pabianickich zawodów Ultra Park Weekend (link), które w przyszłym roku odbędą się 24-26 kwietnia i będą miały rangę MP w biegu 24 h i na 100 km, a także zawierać będą bieg 48 h i na 50 km (zapowiedź). – Zaraziłem Piotra Kardasa tym pomysłem – przyznaje Piotr Pazdej – gdy zrozumiałem, że wielogodzinne bieganie po krótkiej pętli to dla mnie esencja biegania, coś, co przemawia do mnie o wiele bardziej niż bieganie po górach, od których tak naprawdę zaczęła się moja przygoda z ultra.

KW

fot. Marek Janiak


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce