Ruchome piaski na 3. Wiosennym Crossie w Łodzi [ZDJĘCIA]

 

Ruchome piaski na 3. Wiosennym Crossie w Łodzi [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 26/03/2017 - 16:09

Mała niespodzianka czekała na uczestników pierwszych łódzkich biegowych zawodów tej wiosny. Nie chodziło o samą górkę śmieciówkę, która tak jak poprzednio była do pokonania na każdej pętli, w sumie cztery razy. Ona była już znana biegaczom z dwóch poprzednich edycji. Chodziło o nawierzchnię na tej górce. Zimą został na nią wywieziony muł pochodzący z pogłębiania dna Stawu Stefańskiego, wokół którego przebiegała 2.5-kilometrowa pętla biegu. Wskutek tego kilku zawodników wracało się po zostawione w błocie buty.

Zawody zostały po raz trzeci zorganizowane przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Łodzi, a drugi raz wchodzą w skład cyklu czterech biegów o Puchar Dyrektora MOSiR-u. Trasę na Rudzie Pabianickiej jak zawsze ułożył znany łódzki popularyzator amatorskiego sportu Maciej Tracz z MOSiR-u. On też przed startem ostrzegł ponad setkę zawodników o niezbyt sprzyjających warunkach na jednym odcinku trasy, a później sam stał na górce i pilnował, by nikomu na „ruchomych piaskach” nie stała się krzywda.

Najpierw na dystansie jednej pętli pobiegli młodzi biegacze uczestniczący w Mistrzostwach Łodzi Gimnazjalistów – ich biegi odbędą się też przy okazji każdych następnych zawodów z cyklu. O 11:00 wystartował bieg główny na cztery okrążenia, czyli równo 10 km. Już na pierwszym z nich na prowadzenie wysforowała się trójka zawodników, którzy później między sobą rozegrali walkę o zwycięstwo: Jarosław Omąkowski, Kamil Skrzypczak i Paweł Kopaczewski.

Na następnych rundach ich przewaga się zwiększała, chociaż tak samo jak inni walczyli z błotem na podbiegu i zbiegu na górce śmieciówce. Na trzecim okrążeniu zawodnik biegnący na piątym miejscu zaliczył wywrotkę na zbiegu, na szczęście niegroźną. Kilka osób wracało się po ugrzęźnięte w błocie buty. Większość pokonywała górkę krokiem przypominającym skip A.

Na ostatniej pętli za mostkiem między stawami i tuż przed dobiegiem do górki Paweł urwał Kamila, a na zbiegu z niej ostatecznie oderwał się od Jarka i po finiszowym sprincie z bezpieczną przewagą dobiegł do mety. Ostateczna kolejność na podium to: Paweł „Pako” Kopaczewski (38:02), Jarosław Omąkowski (38:14) i Kamil Skrzypczak (38:29). Najszybsze trzy panie dobiegły w większych odstępach między sobą: Magdalena Woźna (46:37), Agnieszka Jastrząbek (50:45) i Magdalena Pola (51:26). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

– Butów nie zgubiłam, ale było ciekawie – powiedziała zwyciężczyni – nie spodziewałam się, że będzie taka urozmaicona trasa. Magda Woźna mieszka niedaleko Łodzi, ale na Stawach Stefańskiego była pierwszy raz. Niewiele natomiast mogło zaskoczyć jej imienniczkę z trzeciego miejsca Magdę Polę, która w poprzednich edycjach była tu pierwsza i druga.

– Jedyne co się zmieniło od zeszłego roku to górka – opowiadał „Pako” – tym razem była trochę trudniejsza i dłuższa. Przed rokiem był tutaj drugi, tak samo jak w generalnej klasyfikacji całego cyklu. Teraz w kolejnych biegach również obiecał powalczyć o czołowe miejsca. – Zobaczymy, co na to rywale – zakończył zwycięzca.

Na zakończenie organizator Maciej Tracz zaprosił wszystkich na następne biegi o Puchar Dyrektora MOSiR-u: kwietniowy Chojeński Bieg na Stawach Jana, majowy Biegowy Przełaj na Młynku oraz czerwcowy Biegowy Klasyk w Arturówku. Regulamin cyklu można przeczytać TUTAJ.

Podobnie jak poprzednio, ich trasy na pewno będą urozmaicone. A jeśli chodzi o niespodzianki, to też można się ich spodziewać...

Kamil Weinberg


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce