Sylwestrowo-noworoczny Bieg Ambasadorów trasą Półmaratonu Warszawskiego [ZDJĘCIA]

 

Sylwestrowo-noworoczny Bieg Ambasadorów trasą Półmaratonu Warszawskiego [ZDJĘCIA]


Opublikowane w pt., 03/01/2014 - 14:47

Pomysł na Sylwestra w biegu narodził się spontanicznie, tuż po ogłoszeniu trasy 9. Półmaratonu Warszawskiego. - To może przebiegniemy się trasą marcowego półmaratonu? – zaproponowała męska część teamu Bieg_a_my, a damska część zgodziła się bez chwili zastanowienia – piszą Monika Bartnik i Andrzej Gałązka, Ambasadorzy Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój, którzy w oryginalny sposób postanowili spędzić ostatnią noc starego i pierwszą nowego roku.

Plan był taki. Komunikacją miejską dojeżdżamy do Stadionu Narodowego. Tam jest nasz start i nasza meta. W miarę możliwości biegniemy dokładnie trasą 9. Półmaratonu Warszawskiego. Nie bijemy życiówek, biegniemy w tempie konwersacyjnym, na mecie meldujemy się o północy, załapujemy się na powitanie Nowego Roku i na sylwestrowe fajerwerki.

Życiówki nie zrobiliśmy, w tempie konwersacyjnym biegliśmy, trasę w miarę dokładnie pokonaliśmy… Tylko jednego punktu nie udało nam się zrealizować. Na metę przybyliśmy nieco później. Zupełnie nie z naszej winy opóźnił się bowiem start. Na swoje usprawiedliwienie mamy także tłumy na trasie ciągnące na miejską imprezę sylwestrową i tłumy z imprezy wracające, czerwone światła, rozkopane ulice, świetlne iluminacje, przy których musieliśmy koniecznie zrobić sobie zdjęcie, przerwę na noworoczne życzenia, oglądanie sztucznych ogni gdzieś przy Belwederskiej… Ach, co to był za bal!

No ale zacznijmy od początku. Przebrani za biegaczy, trzema tramwajami docieramy na start. Tłumy z tramwaju maszerują pod scenę, a my prosto do straży miejskiej i prosimy o ładne zdjęcie na początek. Kurtki upychamy w małym plecaczku (przyniesiony przez Mikołaja, w sylwestrową noc ma swój debiut), włączamy Endomondo i ruszamy. Na moście robi się tłoczno. Wymijamy i zbieramy uśmiechy niedowierzania - My na imprezę, a Wy biegniecie???

Pierwszy przystanek na Rondzie de Gaulle'a. Oczywiście na zdjęcie, bo jeszcze zmęczenia żadnego nie czujemy. 2. kilometr to dopiero mała rozgrzewka. Pilnujemy, żeby nie przesadzić z tempem, przed nami przecież jeszcze 19 km. Światła i kolejne wymijania, tym razem po chodniku. - Gdzie lecicie? Promocja już się skończyła! Oprócz tych, co uśmiechają się na nasz widok pod nosem, trafiamy również na zagajająco-komentujących.

Potem skręcamy w Marszałkowską i dobiegamy aż do Królewskiej. Królewską prosto do Krakowskiego Przedmieścia. Sylwestrowe tłumy. Czekamy na swoją kolejkę do zdjęcia w bombce. Na Miodowej i Bonifraterskiej już spokojnie. Przypominając sobie Bieg Powstania Warszawskiego dobiegamy do Konwiktorskiej. Skręcamy w Zakroczymską. Przerwa na pierwszy żel. A co, zapakowaliśmy do plecaczka, to trzeba się pożywić i coś napić.

Mały postój i robi się zimno. Ruszamy więc dalej. Dobiegamy do Wybrzeża Gdańskiego. Piękna trasa, zero ludzi, równy chodnik. Przerwa na zdjęcie na tyłach Zamku Królewskiego. Coś jakby zaczyna kropić, ale szybko przestaje. Gdzieś przy Centrum Nauki Kopernik słyszymy z Endomondo – „Ten kilometers”. Jest dobrze. Na razie jeszcze nie czujemy zmęczenia. Na Wisłostradzie przeszkody, drogowe remonty. Małe biegowe objazdy, zdjęcia przy znakach drogowych i biegniemy dalej. Czerniakowska wita nas tuż przed północą. Odbijamy w prawo. Nowosielska, Podchorążych, Gagarina… I fajerwerki, wybuchy, sztuczne ognie! Właśnie mija północ. No to szczęśliwego biegowego roku!

I kolejna fotka. Rozbawione młode damy, ledwo trzymające się na nogach, próbują sprostać fotograficznemu wyzwaniu.– Wytrwałości życzymy, wytrwałości – słyszymy na – chciałoby się napisać „odchodne”, ale przecież my biegniemy. Niestety Łazienki oczywiście zamknięte.

Zmieniamy więc nieco trasę. Podbieg na Agrykoli zamieniamy na mega dłuuuugi podbieg Belwederską. Impreza trwa, niektórzy już czekają na taksówki. Machamy do policjantów i walczymy z podbiegiem dalej. Nie jest lekko. Długi podbieg daje w kość. W końcu to 17 km. Na półmaratonie w marcu może być jeszcze gorzej…

Przerwa na zdjęcie z Alejami Ujazdowskimi w tle. Przebiegliśmy prawie całą Warszawę i dopiero na 18 km, na Placu Trzech Krzyży, spotkamy biegacza. Machamy do siebie i lecimy dalej. Oho, chyba wystartowali imprezowicze spod Stadionu Narodowego. Jesteśmy pod palmą. Patrzymy przed siebie. Dziki tłum, rozbite butelki, policja… No dobra, nie ma wyjścia, jeszcze 2 km do mety. Napieramy pod prąd. Świetne uczucie. Wygląda na to, że tylko my dwoje w tej chwili biegniemy w kierunku Stadionu. - Ale proszę, weź nie biegnij… słyszymy błagalne prośby pana z naprzeciwka. Chyba ma przedwczesny etap samolotów w głowie i trochę mu psujemy obraz.

No i jesteśmy… pierwsi na mecie po pokonaniu trasy 9. Półmaratonu Warszawskiego.

Życiówki nie było. 21,12 km przebiegliśmy w 2:37:12. Gdyby jednak odjąć wszystkie postoje, to, kto wie, kto wie… Prawdziwy sprawdzian czeka nas 30 marca br.

Monika Bartnik i Andrzej Gałązka – Ambasadorzy Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój

www.bieg-a-my.blogspot.com

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce