Trzy razy mikołajkowo. Aktywny Ambasador

 

Trzy razy mikołajkowo. Aktywny Ambasador


Opublikowane w wt., 10/12/2013 - 09:30

Po krótkim podbiegu estakadą skręcamy wzdłuż Wisły w stronę Starego Miasta.

Biegniemy Bulwarem Filadelfijskim i na 4 km ostatnią z bram wbiegamy stromym podbiegiem na starówkę, by ulicą Szeroką pobiec wśród dopingujących kibiców. Po kilku zakrętach opuszczamy stary Toruń i po 5 km szosą Chełmińską biegniemy w kierunku lasu wracając na dawną trasę Półmaratonu.

W międzyczasie, po około pół godzinie biegu, niebo zasnuwa się całkowicie chmurami, przesłaniając słońce. Temperatura nadal lekko powyżej zera. Po lewej stronie mijamy Stadion Miejski, na 7km pierwszy bufet. Jest tylko woda, do tego lodowata, część biegaczy nie może jej pić. Od tego miejsca biegniemy z Pauliną z Poznania - dziewczyna mocno napiera w tempie 4:50 min/km, więc to dla nas dobra kompania.

Na 10 km wbiegamy do lasu , dróżka jest niestety zlodzona, chociaż trafiają się też kałuże, które trzeba omijać. Na takim podłożu moje buty się ślizgają i nogi przy każdym kroku uciekają nieznacznie w tył, co dodatkowo mnie męczy. Tak dobiegamy do 13 km i wtedy zaczynam opadać z sił, muszę trochę zwolnić do 5:20/km. Janusz z Pauliną trzymają tempo, więc zostaję z tyłu.

Na 14 km znów bufet tym razem jest letnia herbata i zmrożone batoniki, których nie sposób ugryźć, na szczęście po rozgrzaniu w ręce stają się nieco bardziej miękkie i dają się zjeść. Kryzys mija mi na 15 km, ale moich towarzyszy już nie mogę doścignąć. Tak dobiegamy do 19 km, gdzie krótkim podbiegiem na wydmę kończy się las. Wypadamy na osiedlowe uliczki i po kilku zakrętach już słychać doping ze stadionu. Jaszcze z kilometr ulicą i wbiegamy w szpalerze kibiców na Stadion Miejski i po 300m finiszu meta.

Kończę z czasem 1:48:45 miejsce1061/3639, Janusz jest pierwszy z czasem 1:45, a Paulina druga z czasem 1:46.

Odbieramy medale, wypijamy herbatę z termosu. Organizatorzy zadbali o foliowe torby do przykrycia spoconych biegaczy, to duży plus umożliwiający przebywanie w strefie finiszu jeszcze przez kilka minut. Ustawiamy się w kolejkę po piwo, drożdżówkę i gorącą zupę. Jest dosyć duży bałagan i tłok przy bufecie tak, że w kolejce spędzany dobre 20 minut. Na szczęście wszystko odbywa się w namiocie, który chroni przed zimnem.

Niestety następna kolejka i bałagan czeka na nas w depozycie. Stoimy w kolejce też około 20 minunt. Zdesperowani zawodnicy sami grzebią w stercie worków szukając swoich rzeczy. Na szczęście wszystko dobrze się kończy i możemy spokojnie się przebrać i pogadać ze znajomymi wracam do Warszawy PKP, o godz. 21 jestem w domu.

W sumie udana impreza z nieprawdopodobnym przyrostem frekwencji i niezapomnianymi wrażeniami. Pogoda wyjątkowo dopisała. Nieco zawiodła organizacja po biegu w bufecie i depozytach ale to już historia.

Dziękuję wszystkim uczestnikom i organizatorom za wspaniałą atmosferę i udany bieg i do zobaczenia w przyszłym roku.

Jan Natowski, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój.

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce