Wyprawa biegowa Augusta Jakubika: Na Słowacji potraktowali mnie jak bohatera

 

Wyprawa biegowa Augusta Jakubika: Na Słowacji potraktowali mnie jak bohatera


Opublikowane w śr., 02/10/2013 - 11:04

August Jakubik biegnie do Watykanu już dziesiąty dzień. Pokonał 642 km. Na Słowacji spędził cztery dni, teraz zalicza górskie szlaki Austrii.

Codziennie od nowa, bez względu na warunki startuje o 9.00 rano i przez 8 godzin biegnie. Nasza redakcja na bieżąco pyta tego ekstremalnego biegacza o przemyślenia, ale na rekordziście Polski w biegu 48-godzinnym, finaliście Spartathlonu i maratończyku, który ukończył 42 maratony w 42 dni, nic nie robi wrażenia. Przez cały czas jest w świetnej formie i w dobrym humorze. Nie mamy szans na opowieść o walce ze słabościami ani o kryzysach. On po prostu robi swoje i kontynuuje bieg tak, jakby to była przebieżka po parku.

Panie Auguście to już ponad 600 km? Czuje się już pan zmęczony?

Nie jest gorzej, niż było na początku. Nie mam żadnych urazów. Dobrze się czuję i wszystko jest w porządku.

Ale pogoda się panu trafiła fatalna?

Tak, pogoda jest w kratkę. Najgorzej było przedwczoraj. Lało od startu do mety, a do tego zrobiło się zimno. Przebierałem się kilka razy, ale to niewiele pomogło. Biegłem w towarzystwie swojej ekipy i daliśmy radę. Pierwsze 50 km było po górach, ale końcówka już płaska. Za to wczoraj miałem piękną pogodę i wspaniałe widoki, a dla nóg trochę ciężkiej pracy w Alpach. Dzisiaj też czeka mnie walka w górach.

Nie potrzebuje pan trochę więcej czasu na regenerację po tych górskich odcinkach?

Trzymamy się planu. Codziennie mamy tyle samo czasu na regenerację, kąpiel, kolację i sen. Trzeba sobie jakoś radzić.

Jak się panu współpracuje z miejscową policją?

Słowacy zachowali się bardzo ładnie, bo najtrudniejszy odcinek przez Bratysławę, całe 30 km do granicy z Austrią, eskortowało nas dwóch policjantów. Czułem się jak bohater. Nie musiałem się zatrzymywać na żadnych światłach. Wszędzie miałem pierwszeństwo. Bardzo miło. W Polsce się to nie udało. W Austrii nie ma takiego zwyczaju, żeby eskortować bieg, który nie wystąpił o takie wsparcie. Natomiast czasem podjeżdżają i pytają, czy wszystko w porządku. Gdyby coś się działo, byliby do dyspozycji.

Do Watykanu wbiegnie pan 16 października. To zaledwie 3 dni, przed współorganizowanym przez pana biegiem 24-godzinnym w Katowicach. Czy zdąży pan na start?

Ależ oczywiście i jeszcze zakupy przez biegiem zrobię. O 9:30 będę na odprawie technicznej i wystartuję w tym biegu. Proszę się nie martwić.

Życzymy panu takiej formy aż do mety na Placu Świętego Piotra.

Dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników Festiwalu Biegowego. Cieszę się, że moja wyprawa spotkała się z waszym zainteresowaniem.

IB

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce