Ewa Papla: Trudny maraton w Rzymie za płaską Warszawę

 

Ewa Papla: Trudny maraton w Rzymie za płaską Warszawę


Opublikowane w pt., 21/03/2014 - 12:55

Ewę Paplę poznałam w Sklepie Biegacza dzięki… maratonowi w Rzymie. Przyszłam przymierzyć zamówione buty. Zaczęłyśmy rozmawiać o ulubionych modelach na krótkie i długie dystanse, a przy okazji tych ostatnich Ewa spytała, do jakiego maratonu się przygotowuję. – Do Rzymu. – Ja też! Ponieważ nie była pierwszą znaną mi osobą, która postanowiła rozpocząć maratoński sezon akurat w stolicy Włoch, postanowiłam sprawdzić, dlaczego wybrała akurat ten bieg… 

Skąd wziął się pomysł na wyjazd do Rzymu na maraton i z kim się tam wybierasz?

Rzym - Wieczne Miasto - jedno z miejsc „You must visit before you die!”. A maraton „Things to do before you die!”. Połączenie tych dwóch wyzwań za jednym razem powoduje dreszczyk emocji i uśmiech na mojej twarzy! Do Rzymu wybieram się z moją przyjaciółką Magdaleną, która szczerze nie lubi biegać, ale maraton znajduje się na liście jej postanowień na 2014 rok. Włoska wyprawa to jej inicjatywa. Kiedy powiedziała, że chciałaby pobiec w Rzymie, bez zastanowienia odpowiedziałam, że nie ma sprawy, może być i na drugim końcu świata! Takim oto sposobem już 23 marca będziemy uczestniczyć w dwudziestej edycji Maratona di Roma. 

Niesamowite jest również to, jak wielu biegaczy ze Śląska postanowiło rozpocząć wiosenne starty na włoskiej ziemi!

Czym się zajmujesz na co dzień?

Wiele osób pyta mnie, jak znajduję czas i siłę na bieganie. Zawsze powtarzam: jak się chce i lubi, to wszystko się da! Na co dzień jestem szaloną instruktorką fitness, a pasję biegania mogę rozwijać dzięki pracy w Sklepie Biegacza. Mimo że jestem zajętym człowiekiem, to w planie dnia zawsze znajdzie się czas na bieganie. Bo przecież zawsze można wcześniej wstać i ruszyć biegiem do pracy, kiedy trzeba się przebijać przez mroki nocy to przyjemność!

Skąd w takim razie wzięła się biegowa pasja? Co ci dała?

Pasja biegania pojawiła się nagle, dzięki niej zyskałam pewność siebie, wiarę we własne możliwości, poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, a skutkiem ubocznym jest ciągły uśmiech (śmiech). Początki nie były tak trudne, jak mnie straszono. Wiadomo, zadyszka, zmęczenie oraz wrażenie, że za chwilę wypluję płuca, a serce wyskoczy z klatki piersiowej… Ale zwyciężyła satysfakcja, zadowolenie, radość. Bieganie szybko stało się częścią mojej codzienności, a taka już moja natura, że chcę więcej i więcej, żeby przekraczać kolejne granice

Jak się przygotowywałaś do Maratonu w Rzymie?

Do maratonu w Rzymie postanowiłam się dobrze przygotować, aby móc cieszyć się ze startu i z pracy, którą wykonałam. Mam takie szczęście, że otacza mnie mnóstwo wspaniałych ludzi, biegaczy z ogromem wiedzy i mnóstwem doświadczeń. Dalia pomogła z planem, Zbyszek towarzyszył w długich wybieganiach, a August Jakubik niesamowity ultramaratończyk, zaraża pasją, zdradza tajniki i zawsze służy dobrą radą. Mogę każdemu polecić jego treningi w Parku Śląskim.

Od dawna planowałaś ten start, akurat we Włoszech?

To miała być Warszawa, jednak wystarczyło jedno słowo Magdy i z Warszawy zrobił się Rzym. I tak płaska jak stół stolica Polski została zamieniona na niełatwą trasę w stolicy Włoch.

Czego oczekujesz po tym wyjeździe i maratonie?

Ilu biegaczy na świecie, tyle i celów, dla których biegają. Jedni dla życiówki, inni dla zdrowia, jeszcze inni dla poczucia wolności i rozładowania stresu albo też towarzysko. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie liczę na życiówkę, ale zobaczymy. Maraton to maraton i respekt do królewskiego dystansu musi być zachowany. Oczekuję również ogromnej dawki niezapomnianych wrażeń, ale myślę, że o to nie muszę się martwić…

W takim razie życzymy tobie i twojej przyjaciółce ogromu niezapomnianych wrażeń i pięknych życiówek. Do zobaczenia w Rzymie!

KM

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce