Grzegorz Zwierzchoń o bieganiu z pacemaker'ami: "Lepiej założyć wolniejszy czas"

 

Grzegorz Zwierzchoń o bieganiu z pacemaker'ami: "Lepiej założyć wolniejszy czas"


Opublikowane w pt., 18/04/2014 - 13:18

Po raz pierwszy w stołecznej imprezie będzie można pobiec na założony czas. Jednym z "zająców", którzy będą Wam w tym pomagać, będzie Grzegorz Zwierzchoń, instruktor lekkoatletyki i były zawodnik Warszawianki, który prowadzi także treningi do imprezy. Przed imprezą zamieniliśmy z nim kilka zdań. Lekturę wywiadu rozmowy polecamy szczególnie początkującym biegaczom.

Bieg konstytucji w Warszawie pierwszy raz będzie miał swoich pacemekerów. Zapiszesz się więc w historii imprezy.  Na jaki czas będziesz prowadził uczestników? 

Będę prowadził biegaczy na 20 minut. Będzie też pacemeker na 25 minut, na 27:30 i na 30. Być może będzie będzie jeszcze osoba na 22:30. Mój czas to rezultat, który chcą osiągnąć bardziej ambitni biegacze. Jest to krótki bieg, bo tylko 5 km, więc będę starał się utrzymać równe tempo. Nie będę stosował techniki zaczynamy wolniej kończymy szybciej. Biorę pod uwagę, że mamy podbieg na którym stracimy kilka sekund ale następnie jest zbieg. Tak więc to co stracimy, będziemy chcieli odrobić biegnąc w dół.

To będzie pierwszy raz kiedy będziesz „zającem”?

(śmiech) Prowadziłem wcześniej mniejsze grupy albo pojedynczych zawodników. Nie miałem więc tabliczki i ozdobnych baloników pokazujących, że jestem pacemekerem. Podczas Półmaratonu Warszawskiego prowadziłem grupę na 1:48:00. W ubiegłym roku byłem też osobą prowadzącą grupę w której była zwyciężczyni Półmaratonu w Tarczynie (Dominika Stelmach 1:24.11 - przyp red). Teraz będzie to mój pierwszy raz gdy będę prowadził grupę „otwartą” w której nie będziemy się znali. Dlatego zachęcam, żeby osoby przyszły chwilę wcześniej do strefy, porozmawiały.

Masz pomysł na to jak pomagać zawodnikom? W końcu to też od Ciebie zależą ich wyniki?

To jest za krótka trasa, żeby przypominać o takich rzeczach jak choćby nawodnienie. Razem z innymi prowadzącymi będziemy dopingowali do trzymania równego tempa. Będziemy „ciągnęli za uszy” i zrobimy co w naszej mocy, żeby osoby, które są koło nas dotarły w założonym czasie. Może być ciężko, więc nie będziemy wstydzić się bić brawo, krzyczeć. Mamy swoje sposoby, żeby motywować. Staramy się też ruszyć publiczność.

Jeśli ktoś przeliczy się ze swoimi założeniami i poczuje, że dogania go pacemeker z drugiej grupy to co powinien zrobić Twoim zdaniem? Trzymać się za wszelką cenę Ciebie czy dać się wchłonąć kolejnej grupie?

Może się starać być trochę przed nim, żeby nas „nie zjadł”. Jednak nie powinniśmy doprowadzać się do ekstremalnego wysiłku. Najgorsze jest to, gdy dajemy z siebie wszystko, padamy, chwilę odpoczywamy i dalej lecimy na złamanie karku. Te zrywy bardzo wycieńczają nasz organizm. Dla własnego zdrowia przyjmijmy niepowodzenie i wyciągnijmy z tego wnioski. Za rok też jest Bieg Konstytucji. Wtedy może zacznijmy w wolniejszej grupie i z czasem się rozpędzajmy.

Czasem chcemy zrobić za szybko postępy. Niestety nasz organizm ma tę wadę, że przestaje być gotowy do takiego progresu. Wszystko powinniśmy robić stopniowo i musimy myśleć perspektywicznie. O „tu i teraz” niech myślą wyczynowcy, bo oni muszą ryzykować. Lepiej zacząć wolniej i później gonić, niż zacząć za szybko i patrzeć jak pod koniec tłum nas mija...mija... i mija.

Prowadzisz również zajęcia przygotowujące do Biegu Konstytucji. O co najczęściej pytają uczestnicy zajęć?

Zajęcia prowadzimy w czwartki na Rozbrat i w soboty na Agrykoli, pod Zegarem. Pytania są naprawdę różne: od techniki biegu po regenerację i kiedy najlepiej trenować. Często też pojawia się pytanie o taktykę biegu. Osoby, które mają już na koncie kilka biegów, dzielą się swoimi przemyśleniami. Pytają czy taki pomysł jest dobry.

I co im odpowiadasz? Jaki jest Twój plan na bieg?

Każdy organizm jest inny, więc nie ma jednej złotej recepty. Dobrą techniką jest równe tempo, tylko musimy być do tego dobrze rozgrzani. Przyspieszanie co kilometr jest bardzo efektywne i często stosowane. Na tej trasie mamy podbieg i musimy tu stracić, bo jeśli będziemy forsować tempo to jak podbiegniemy to złapiemy zadyszkę i zwolnimy a tu nie o to chodzi. Na podbiegu lekko zwalniamy, żeby wytrzymać tempo i na zbiegu wszystko odzyskujemy. Na tym krótkim odcinku tak możemy zrobić. W biegach dłuższych radziłbym żeby wypracować sobie przewagę zanim pokonamy podbieg.  

Czy gdyby na treningu któraś z osob powiedziała, że chce pobiec z Tobą na 20 minut, a Ty widziałbyś że nie jest na to przygotowana, to czy umiałbyś jej o tym powiedzieć wprost?

Tak. Zrobiłby to każdy trener. Jeśli nie jesteśmy przygotowani na bicie jakiegoś czasu, to nie róbmy tego. Nasz organizm może dostać mocnego szoku. Nawet jeśli osiągniemy wymarzony wynik, to po co niszczyć swój organizm? On ma nam wystarczyć jeszcze przez wiele lat. Medycyna idzie do przodu ale wciąż nie mamy części zamiennych na wszystko. Jeśli trening nie wskazuje, że jesteśmy gotowi aby 5 km przebiec w 20 minut, to załóżmy sobie 23 lub 24 minuty. Dla nas będzie to zdrowe, a dodatkowo będziemy mieli cele na kolejny rok. Niestety są wyniki, do których amator nie dojdzie mimo ciężkiej pracy. Gdyby bicie życiówek było takie proste, to na każdych zawodach bity byłby rekord świata. 

Dzięki za rozmowę i powodzenia na trasie - 3 maja tuż tuż.

Rozmawiał Robert Zakrzewski

Zdjęcia: https://www.facebook.com/BiegnijZwierzu

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce