Henryk Szost przed OWM: „Włożyłem dużo energii w przygotowania. Chce to wykorzystać”
Opublikowane w pt., 24/04/2015 - 09:27
Rekordzista Polski w maratonie (2:07:39) solidnie przepracował okres przygotowawczy, by jak najlepiej wypaść w 3. ORLEN Warsaw Marathonie. Chce obronić mistrzostwo kraju i poprawić wynik z ubiegłego roku osiągnięty w stolicy, będący równocześnie najlepszym czasem osiągniętym przez Polaka na polskiej ziemi. Jak się czuje przed startem? Czy jest forma? Zapytaliśmy.
Czuje Pan tremę?
Odrobinę. Zawsze jest jakaś trema, człowiek chce się pokazać z jak najlepszej strony. Ciężko trenuje, żeby wpaść jak najlepiej.
Pytanie było podchwytliwe. Jego druga część sprowadzała się do tego, że pół Warszawy jest oblepione plakatami reklamującymi Orlen Marathon z pańską podobizną...
Nawet nie zwróciłem uwagi (śmiech). Nie myślę o takich rzeczach. Skupiam się na samym starcie, po to ciężko trenowałem w okresie przygotowawczym. Byłem na ciężkim zgrupowaniu, miałem nieco zmieniony tryb treningowy.
W jakim sensie?
Dotychczas stopniowo zwiększałem dystans podczas treningów. W tym roku inaczej przygotowywałem się do sezonu. Od razu zacząłem od biegania na dłuższych dystansach. Praca wykonana w tym roku była na pewno o wiele cięższa. Mam nadzieję, że wyjdzie mi to tylko na dobre.
Taki eksperyment treningowy. Nie boi się ryzyka?
Pierwszy raz wykonuję taki trening. Ciężko jest mi powiedzieć jaki będzie miał przełożenie. Zresztą wszystkie moje przygotowania do maratonów różnią się od siebie w szczegółach. Nie robię nic szablonowo. Na pewno mogę stwierdzić, że bardzo dobrze przepracowałem okres przygotowawczy. W Nowym Meksyku warunki do treningu były znakomite. Miałem tam 15-kilometrowy płaski odcinek równej szosy, bardzo dobrze się po nim biegło, ale trenowałem także w innych warunkach. Założony program treningowy wykonałem. Forma ma być w niedzielę.
Nie było żadnych przykrych niespodzianek?
Nie, najważniejsze, że nie było żadnych przeziębień, chorób. Nie przyplątała mi się żadna kontuzja. Mogłem skupić się na ciężkiej pracy i regeneracji. Czuję się dobrze.
Jest moc?
Tak naprawdę nigdy nie odczuwam tego uderzenia formy. Myślę jednak, że jestem w bardzo dobrej dyspozycji. Treningi w Albuquerque były wykonane na dobrym poziomie, chyba na najwyższym, jaki do tej pory wykonywałem.
Jakie ma Pan cele na ORLEN Marathon? Paliwowy koncern to pański sponsor, są spore oczekiwania...
Moim celem jest poprawienie ubiegłorocznego czasu (2:08:55 - red.). Gdyby udało się to zrealizować, byłbym bardzo szczęśliwy. Do tego walka o tytuł mistrza Polski i obrona tego tytułu. Będę się na tym skupiał, ale pogoda jest dość kapryśna, wieje wiatr, to bardzo może utrudnić szybkie bieganie, zwłaszcza że jestem wyższy od konkurentów i więcej tego wiatru na siebie przyjmuję. Ale trenowałem nie tylko w USA, także w wietrznych warunkach, trochę tego wiatru też przyjąłem.
Można się chować za rywalami jak kolarz i zaatakować w końcówce...
Zobaczymy jak to wyjdzie w czasie biegu. Zwykle nie ustalam planu, bo na ogół jest tak, że już po trzech kilometrach wszystkie plany biorą w łeb. Maraton to nie jest dobry dystans na jakąś poważniejszą taktykę.