Marek Drapikowski: „Na MŚ spełniłem życzenie – połamałem kijki”

 

Marek Drapikowski: „Na MŚ spełniłem życzenie – połamałem kijki”


Opublikowane w pt., 06/06/2014 - 12:00

Z drużynowym medalistą Mistrzostw Świata w Nordic Walking w drużynie Roding 2014, organizatorem imprez i aktywnym promotorem dyscypliny w Polsce rozmawiał Grzegorz Rogowski.

Zanim porozmawiamy o MŚ, powiedz proszę kilka słów o sobie. Środowisko nordic walkerów jest mocno anonimowe...

Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni (śmiech). Nordic walking to moja sportowa pasja już od 8 lat. Zaczęło się rehabilitacją po urazie kolana. Myślałem wtedy, że mój świat zatrzyma się na pewien okres, ale na mojej drodze pojawiła się nowa forma aktywności ruchowej. Po pierwszej fascynacji zaczęliśmy podążać za nordic walking dalej. Razem z żoną, Beatą. Po zakończeniu rehabilitacji zaczęliśmy systematycznie uprawiać tę dyscyplinę, najpierw rekreacyjnie, a następnie zaczęliśmy się sprawdzać w rywalizacji sportowej.

Tak – nomem omen z marszu?

Kolejnym krokiem była i jest do dnia dzisiejszego, bardzo miła i aktywna współpraca z Polskim Stowarzyszeniem Nordic Walking. Uzyskaliśmy uprawnienia instruktorskie oraz sędziowskie od PSNW i cały czas z przyjemnością uczestniczymy w szkoleniach oraz warsztatach, eventach organizowanych przez tę organizację w całej Polsce. No i oczywiście w zawodach, często reprezentując barwy PSNW.

Dlaczego postanowiłeś pojechać na zawody rangi mistrzostw świata? 

Na mistrzostwa pojechałem sprawdzić samego siebie. Do startu przygotowywałem się przez ostatnie 5 miesięcy. Nowe miejsce, nowi ludzie. Chciałem nabrać kolejnego doświadczenia oraz doświadczyć kolejnej przygody z nordic walking.

Jak podobała Ci się ta impreza?

Moim zdaniem organizatorzy stanieli na wysokości zadania. No może poza sporymi problemami w biurze zawodów, gdzie na swoje pakiety z numerami startowymi czekaliśmy kilka godzin. Na trasie pracowało wielu sędziów, którzy skutecznie egzekwowali prawidłową technikę nordic walking od zawodników. Rozstawienie sędziów było wręcz wzorcowe! Dobrze zaopatrzone punkty odżywiania co 3 km – to bardzo ważne dla zawodnika.

Od szefowej PSNW Pauliny Ruta wiemy, że na pierwszych kilometrach marszu złamałeś kija. Jak poradziłeś sobie z pokonaniem ponad 20 km z takim problemem?

Rzeczywiście, podczas startu złamałem lewego kija. Cały dystans – półmaraton, szedłem o jednym kijku. Drugim oczywiście musiałem markować marsz, bez wsparcia, bez odbicia. Na mecie dowiedziałem się, że sędziowie zdyskwalifikowali ponad 20 osób. Ucieszyłem się, że nie było mnie wśród nich, mimo złamanego kija. Podczas zawodów poprawiłem swój życiowy rekord o półtorej minuty i – co najcenniejsze dla zawodnika – stanąłem na podium Mistrzostw Świata w klasyfikacji drużynowej.

Fantastyczna przygoda i niezapomniane uczucie. Dodam tylko, że spełniło się życzenie, tak często wygłaszane przez zawodników wzajemnie, a wypowiedziane przed startem – „połamania kijów”…

Co tak naprawdę przyciąga Cię do Nordic Walking? Dlaczego akurat kije?

Nordic Walking ładuje moje „akumulatory” po codziennym dniu w pracy, pomaga i daje mi siłę w rozwiązywaniu codziennych problemów. Pozwala też spotykać się ze wspaniałymi ludźmi, którzy nadają na tych samych falach.

W PSNW usłyszeliśmy pod Twoim i żony adresem same komplementy...

Bardzo nas cieszy możliwość włączania się w działalność Polskiego Stowarzyszenia Nordic Walking. Jak tylko pozwala nam na to czas i jest taka potrzeba – jesteśmy do dyspozycji PSNW. Podziwiamy Paulinę Ruta za ogromną energię jaką daje dla tej dyscypliny w naszym kraju, energię dla nas i dla wszystkich pasjonatów marszów z kijkami. Ale największym zadowoleniem jest dla nas uśmiech i podziękowanie pasjonatów oraz osób, którym nasze zaangażowanie coś dało lub pomogło.

Prosimy zatem o więcej! Np. podczas Mistrzostw Śląska w Nordic Walking w Koszęcinie, które już niebawem... 

Pozdrawiam, do zobaczenia w Koszęcinie!

Rozmawiał Grzegorz Rogowski

Fot. Archiwum Marka Drapikowskigo, PSNW

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce