Piotr Łobodziński: „Celuję w mistrzostwa świata”

 

Piotr Łobodziński: „Celuję w mistrzostwa świata”


Opublikowane w wt., 23/12/2014 - 11:41

O czym pan myśli wbiegając na dach? Liczy pan schody?

To jest na tyle duży wysiłek, że człowiek myśli tylko o tym kiedy będzie koniec i upragniona meta. To za duży ból i wysiłek, jak wioślarstwo. Trzeba po prostu zacisnąć zęby i dać z siebie wszystko.

Nie stosuje pan żadnych wizualizacji, żeby oszukać organizm i nie myśleć o bólu czy zmęczeniu?

Nie, nie jestem jak kierowcy Formuły 1, którzy przed snem wyobrażają sobie trasę - zakręt w lewo, zakręt w prawo. U mnie to byle do mety. Stosuję taktykę, że na początku startu staram się nie zwracać uwagi, które to jest piętro. Im później zobaczę numerek na ścianie, że jestem za połową, to wtedy jest łatwiej psychicznie. Choć jest pod górkę, to mam wrażenie, że jest już z górki. Wyobrażać też sobie nie ma co, bo na trasie nie można się pomylić, jest przecież monotonna.

Nie przeszkadza panu monotonność trasy? W biegach górskich na każdym kilometrze jest inny widok, a na klatce schodowej to są przecież tylko ściany.

W biegach górskich czy innych w terenie na widoki zwracają uwagę tylko amatorzy. Czołówka patrzy tylko pod nogi i nie przejmuje się czy obok trasy stoi kozica czy niedźwiedź, czy widać Giewont czy nie. W bieganiu wyczynowym nie czerpie się tylu przyjemności z wysiłku co w sporcie amatorskim.

A nie kręci się panu w głowie od tego ciągłego skręcania w jednym kierunku i biegania w kółko?

Nie. Nie ma to wpływu w towerrunninngu. Czasem się kręci w głowie, ale bardziej wynika to zapewne z ogromnego wysiłku wkładanego w bieg.

Z których budynków są najlepsze widoki? Są takie, że zaparło panu dech w piersiach i to nie z powodu zmęczenia?

Jest kilka. Na przykład w Hong Kongu jest meta na 400. metrze i piękna panorama wyspy, do tego dużo zieleni i wiele budynków dookoła. W Taipei też jest piękna panorama. W Bogocie rozciąga się piękny widok na 10-milionowe miasto. A czasami nic nie widać. W Pekinie kończy się na 82. piętrze, a nic nie widać przez smog. Dwa lata temu jeszcze coś było widać, ale w tym roku nic nie było widać.

Jak wygląda regeneracja po takim starcie? Chyba od razu musi jej się pan poddać, bo wysiłek jest ogromny.

Wysiłek rzeczywiście jest ogromny. Pierwsze 5-10 minut to odpoczynek, głównie na leżąco. Mało który zawodnik jest w stanie cieszyć się z dobiegnięcia do mety na stojąco. Bezwzględnie trzeba usiąść albo się położyć. Po chwili puls spada, poziom kwasu mlekowego też i wraca się do żywych. To krótki wysiłek, następnego dnia można już powtórzyć wynik. To nie jest jak maraton, że nie można pobiec dziesięciu maratonów w ciągu roku na wysokim poziomie. Nawet jak jednego dnia pobiegnie się 10 kilometrów na maksa, to następnego nie można tego powtórzyć, bo te mięśnie bolą. Bieg po schodach jest krótki - góra 12 minut jak w Hong Kongu. Nie ma też dużych przeciążeń jak w biegach górskich. Nie ma drgań mięśni, bo wbiega się jednostajnie pod górę.

Wytrzymałość ma duże znaczenie?

Tak. Poprawiam swoje czasy na 10 kilometrów i czuję, że ma to przełożenie na schodach. Schody to sport wytrzymałościowy, wydolnościowy i z dużą ilością elementów siłowych. Biegacz na pewno wygra na schodach z zawodnikiem z siłowni.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce