Zygmunt Berdychowski o ingerencji PZLA w biegi uliczne

 

Zygmunt Berdychowski o ingerencji PZLA w biegi uliczne


Opublikowane w wt., 25/11/2014 - 10:21

A obowiązkowe ubezpieczenie?

Rozumiem taką konieczność wtedy, gdy idę w Himajale (Zygmunt Berdychowski to również zapalony alpinista, zdobył Mount Everest wiosną tego roku – red.). Ryzyko związane z obecnością w tym miejscu jest tak wielkie, że nad koniecznością ubezpieczenia życia i zdrowia się nie dyskutuje. Ale po co się ubezpieczać pokonując dystans 5 km w rekreacyjnym tempie, przeplatanym marszem, odpoczynkiem. Po co nadmiernie biurokratyzować dostęp do czegoś, co teraz jest wspaniale otwarte i dzięki czemu przeżywamy ten fenomen. Jakakolwiek próba ograniczenia dostępu do imprez, spowodować może tylko spadek liczby aktywnych osób. A to pociągnie spadek liczby imprez, spadek konkurencyjności tych imprez, i tak dalej... Obowiązkowe ubezpieczenie to kiepski pomysł, powodowany na pewno dobrymi chęciami, ale w rezultacie ograniczający to, z czego możemy się dziś cieszyć.

Czy, a jeśli tak to co, spodobało się panu w propozycjach PZLA?

Grono bardzo zacnych ludzi chciałoby, myśląc pozytywnie o przyszłości, już dziś wprowadzić szereg rozwiązań, które mogą być racjonalne, potrzebne za 10 czy 15 lat. Rozwiązana te jednak w głównej mierze powinny być wprowadzane przez organizację nie taką jak PZLA, tylko oddolnie. Jeśli już chcemy tego ciała nadzorczego, to niech będzie nim np. federacja czy stowarzyszenie organizatorów biegów ulicznych, zrzeszające ludzi bezpośrednio zaangażowanych w tworzenie oferty biegowej dla amatorów. Znacznie łatwiej jest mi sobie wyobrazić sytuację, w której właśnie to ciało przyznaje te słynne gwiazdki, niż robi się to odgórnie.

Uważam, że ingerencja administracyjna w polskie biegi – tak dynamiczne, żywiołowe, jest przedwczesna, nie dostosowana do lokalnych realiów i bez względu na intencje, może być tylko szkodliwa.

GR

fot. archiwum

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce