Gdy nie liczy się czas w jakim pokonasz dystans, a liczą się ludzie

 

Gdy nie liczy się czas w jakim pokonasz dystans, a liczą się ludzie


Opublikowane w pon., 20/06/2022 - 14:57

Gdy nie liczy się czas w jakim pokonasz dystans, a liczą się ludzie

Kiedy nie liczy się dla Ciebie czas w jakim pokonasz dystans, a liczą się ludzie, dla których czas jest ważny, to zostań pacemakerem.

Takie hasło przyświecało mi w trakcie tegorocznego XIV HUNTERS Półmaratonu Grodziskiego „Słowaka” w Grodzisku Wielkopolskim. Kiedy dostałem zaproszenie do wzięcia udziału w tym biegu jako pacemaker, nie zastanawiałem się długo nad odpowiedzią. TAK, chcę poprowadzić grupę biegaczy.

A dlaczego akurat ja? – pytałem i szukałem zarazem odpowiedzi. Bo Ty chcesz aby inni zrobili „jeden krok” na przód i nie liczy się dla Ciebie czas tylko sens i cel jaki sobie obierasz. – usłyszałem. I już nie miałem więcej pytań. Mój ONE STEP ma sens.

Przyszedł dzień startu. Trochę o Słowaku, jak potocznie jest nazywany ten półmaraton, rządzi się swoimi prawami. To czego można się spodziewać po Słowaku to, to że biegacz zostanie potraktowany jak „mistrz”. Bez względu jakie miejsce będzie na podium, czy ukończysz bieg w czołówce czy na końcu.

Tu jesteś zwycięzcą. Druga sprawa to zawsze, ale zawsze pogoda. Tu nigdy nie pada. Tu zawsze jest ok. 30stopni i zawsze słońce. Dla biegacza to nie zbyt dogodne warunki na bieganie. Bo ani cienia, ani wiaterku nie zaznasz, no dobra, miejscami cień.

Kolejna rzecz, która jest niepowtarzalna, niespotykana (dla mnie) gdzieś indziej, to Kibice. Celowo napisałem to z dużej litery, bo Kibice na Słowaku to skarb. Doping na całej długości trasy, woda, soki a nawet i owoce na prywatnych punktach odżywczych. A najcenniejsze w tym dniu to… kurtyny wodne stojące prawie przy każdym domu z ogródkiem. I wiem, że teraz ktoś może powiedzieć, że akurat gospodarz podlewał trawę i wyszedł polać wodą biegaczy… ale czy wszyscy mieszkańcy Grodziska umawiali się na podlewanie biegaczy o konkretnej porze? Nie wydaje mi się. Na niepowtarzalny-niezapomniany-jedyny-wyjątkowy klimat grodziskiego półmaratony składają się:

  •  pogoda – zawsze gorąco
  •  kibice – najbardziej pozytywni ludzie, akceptujący biegaczy
  • organizacja – dopięte na ostatni guzik

O organizatorach można mówić wiele, ale na pewno to, że w Grodzisku zadbali o niewidoczność zamieszania, nie widać go. A może go nie ma? No właśnie… zamieszanie, które jako biegacz obserwowałem na innych biegach przy punktach odbioru pakietu, depozytach, strefach czasowych tu w Grodzisku tak jakby to w ogóle nie istniało. Spokój.

A przecież nerwy są, to nie jest mała impreza. Każdy wiedział co i kiedy ma robić. Idziesz, odkładasz wychodzisz… od A do Z każdy wiedział za co jest odpowiedzialny i basta. Wszystko uszykowane i dopięte na ostatni guzik. I nawet dużych kolejek do TOI-TOI nie było, a to cenne info dla biegacza, uwierzcie mi.

Na koniec biegu ta wyjątkowa strefa przeznaczona tylko dla biegaczy na grodziskim rynku. Catering, woda, lody, ławeczki i namioty do odpoczynku no i zimne, oryginalne, jedyne w swoim smaku piwo grodziskie. Po takim gorącym biegu to nawet się jeść nie chce tylko pić. I chyba to jedyne miejsce gdzie widziałem kolejkę.

I teraz chyba najważniejszy punkt półmaratony Słowaka w Grodzisku Wielkopolskim to WY, wy biegacze. Dla których się chce biegać jako pacemaker. I dlatego nim zostałem. Dlatego, że wiem jak cenny jest czas, wiem jak cenne jest spełnianie swoich marzeń, wiem jak potrzebne jest wsparcie i trzymanie tempa na trasie. Chciałem coś jako biegacz zrobić dla biegacza.

Zostawiłem pobicie prywatnego rekordu trasy w domu, zostawiłem ściganie się z innym, to nie dla mnie. Dla mnie liczyły się dziś osoby, które zaufały nam i postanowiły ustawić się za naszymi plecami aby wspólnie przekroczyć linię mety w czasie 2h 30min. Dla mnie liczy się Twój i mój ONE STEP.

Kiedy już założyłem tą koszulkę, flagę z oznaczeniem czasu biegu 2:30 na plecy to już wiedziałem, że to będzie wyjątkowy dzień, nie tylko dla mnie.

Ekipa z którą mogłem biec, Wojtek i Krzysiek, to ludzie z którymi wcześniej nie biegałem ale poczułem, że bieg z nimi będzie czystą przyjemnością. Biegaczy można podzielić na tych co chcą bić rekordy czasowe, rekordy odległościowe, którzy robią to bo lubią biegać i tych co chcą zrobić coś dla innych. No i taką ekipę dziś właśnie stworzyliśmy.

Chcieliśmy, aby ten dzień był zapamiętany szczególnie w głowach tych, którzy chcą pobiec swój dystans po raz pierwszy lub dla tych dla których wsparcie jest potrzebne. A na Słowaku mieli takich trzech. Trzy głowy, każda mówiąca i dopingująca inaczej. Sześć nóg, każde biegające w swoim tempie ale w połączeniu głowa + nogi stworzyliśmy jedną maszynę, której nie był wstanie nikt zatrzymać.

Pacemaker to jednak nie tylko maszyna zaprogramowane aby przebiec dystans w wyznaczonym czasie. To ekipy, ludzie, zwariowani, weseli, motywujący i zagrzewający biegaczy, to biegacze z marzeniami które spełniają, to ludzie, którzy pomagają spełniać marzenia innych. Od dziś słowo „zając” (pacemaker) będzie znaczyło coś więcej. Bo nie liczy się dla mnie czas w jakim pokonam dystans, ale liczą się ludzie dla których ten czas jest ważny.

Na koniec chciałbym podziękować Bartkowi, za zaufanie do mnie, że dam radę i że ONE STEP ma sens. Chłopakom z ekipy 2:30 bo tylko dzięki Wam to nam się udało. Wszystkim tym, którzy powiedzieli „dziękuję, za to że trzymaliśmy tempo, za doping i zagrzewanie do walki z samym sobą”.

Do zobaczenia za rok! Bo nie czas się liczy a ludzie, dla których ten czas jest ważny. (Maciej Rychter, Ambasador Festowalu Biegowego) Fot. Anna Borowiak (od lewej Krzysztof Wożny, Maciej Rychter i Wojciech Wróblewski)

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce