Iron Run - biegowa etapówka czy ultramaraton na raty

 

Iron Run - biegowa etapówka czy ultramaraton na raty


Opublikowane w wt., 13/10/2020 - 12:44

Tegoroczna edycja Festiwalu Biegów, jaki i również Iron Run była na swój sposób wyjątkowa. Świadczyła o tym zarówno frekwencja, jak i wszelkie restrykcje towarzyszące imprezie biegowej. Niemniej jednak śmiałków nie zabrakło by zmierzyć się z etapówką biegową, która jak co roku rozgrywa się na terenie Krynicy oraz niezwykłej otaczającej ją górskiej scenerii.

Dla mnie wszystkie dotychczasowe starty w Krynicy od 2012 roku były pewnym ukoronowaniem, wręcz crème de la crème sezonów biegowych. W tym roku zgoła inaczej – mój debiut w formule Iron Run był zarazem solą, chlebem i wodą całego sezonu pandemicznych jednostek treningowych. Cały sezon był inny, praktycznie bez startów w zawodach, a więc bez najmocniejszych akcentów wysiłkowych. Etapówka Iron Run składająca się z cyklu 9 biegów od 1 do 64 kilometrów (łącznie niemal 142 km) – zarówno tych szybkich ulicznych, jak i wymagających górskich tras, stawia zawsze wysokie wymagania formalne. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze „kaganiec” czasowy, który zawiera każda konkurencja. Zmęczenie poprzedniego biegu może odbić się czkawką na następnej konkurencji, jeśli w międzyczasie nie poddało się odpowiedniej regeneracji. I właśnie w tym miejscu zapewne każdy uczestnik Iron Run mógłby zadać sobie pytanie na temat optymalnego wykorzystania czasu na odpoczynek między kolejnymi konkurencjami. Czy godzina czasu między biegami to czas jedynie na uzupełnienie utraconych kalorii oraz nawodnienie ? A może nawet i coś więcej np. odrobinę snu.

Pomimo wielu teorii na temat ultramaratońskich sposobów na regenerację, dopiero w praktyce biegacz poznaje najlepiej własny organizm. Kiedy adrenalina i echo endorfin nie pozwalają choćby na chwilę drzemki, podświadomie planuje się już taktykę kolejnego startu. Po kilku biegach walka myśli skłania się coraz bardziej ku znalezieniu właściwej ekonomiki zorganizowania wysiłku. Priorytetem stają się oszczędności pokładów energii tak, by pomogły przetrwać w kolejnych biegach lub osiągnąć pożądane wyniki. Kalkulacja dokonywana jest zwykle przez pryzmat startu w Biegu 7 Dolin, gdzie w zdecydowanej mierze rozgrywa się Iron Run… Stąd też może zrodzić się pytanie – czy to biegowa etapówka czy może ultramaraton na raty? Każdy postrzega tę konkurencję przez pryzmat własnych predyspozycji, dotychczasowego doświadczenia oraz przygotowania. Jedno jest pewne – przerwy między biegami mogą dać poczucie iluzorycznego odpoczynku. Organizm zderza się z pewnym złudzeniem wejścia w strefę komfortu, by po błogiej chwili ją opuścić. To jak w przypadku silnika przełączanie z trybu biegu jałowego na wysokie, czasem najwyższe obroty. Stąd też w dyscyplinie Iron Run dużą wagę zdają się mieć nie tylko przygotowanie na różnych dystansach oraz przewyższeniach. To przede wszystkim przygotowanie mentalne i taktyka żywieniowa w pewnym momencie determinują dalszy przebieg rywalizacji.

Dla mnie Iron Run to świetna okazja by sprawdzić siebie w tym jakże nietypowymi sezonie oraz posmakować startu w formule, która dotychczas ukryta była za kurtyną klasycznych konkurencji. Choć moje życie mocno uodporniło mnie na brak snu czy oswoiło z funkcjonowaniem w warunkach wysokiego poziomu stresu, to jednak Iron Run wielokrotnie mnie zaskoczył zupełnie innymi doświadczeniami jakie wyniosłem z dotychczasowych startów na dystansie ultra i życia codziennego.

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce