Marzena Kochańska: na Festiwalu Biegowym startujemy i w tym roku. Jest gdzie biegać, jest co zwiedzać
Opublikowane w pt., 26/07/2024 - 15:04
Marzena Kochańska bieganie łączy ze zwiedzaniem pięknych terenów, po których przebiegają trasy Festiwalu Biegowego. W Festiwalu po raz pierwszy brała udział w 2017 r biegnąc Życiową Dziesiątkę z Krynicy do Muszyny.
- Był to mój debiut w biegu na 10 km ponieważ bardzo chciałam i trenowałam, by stało się to właśnie w moich ulubionych, pięknych rejonach, które znam z wakacji. Zadowolona z tego małego sukcesu oczywiście zachciałam więcej i w kilka lat później na okrągłe urodziny przebiegłam swój pierwszy maraton - mówi pani Marzena.
- Chyba właśnie tym jest dla mnie bieganie oprócz oczywistej kwestii poprawy kondycji, zdrowia, sylwetki, to tym co mnie najbardziej napędza jest przesuwanie własnych granic. Kiedyś nie byłam w stanie przebiec dwóch przystanków tramwajowych, teraz biegam 42 km.
Nie powiem, że z przyjemnością, bo za każdym razem na trasie maratonu powtarzam sobie "nigdy więcej", po czym zapisuję się na kolejny... Gdybym jednak miała wybrać idealny dystans byłby to półmaraton - wystarczająco długi, by poczuć granicę, ale by nie powtarzać sobie "nigdy więcej".
Za każdym przebiegniętym kolejnym dystansem przychodzi ta radość, że jednak "dałam radę", że można. W zeszłym roku pojawiłam się na Festiwalu wraz z mamą - jej marzeniem też było przełamać własną granicę i przebiec w końcu 10 km. I jako, że też uwielbia Beskid Sądecki pomysł na jej debiut mogłyśmy mieć tylko jeden, jedziemy na Festiwal! Jestem pewna, że wyjazd stanowił dla niej mega motywację, by w końcu dopiąć marzenie. Piękne rejony, góry wokoło, uzdrowiska...
Pobiegłyśmy całą trasę razem, radość ze spełnionego marzenia mamy ogromną. Jej radość oraz moja duma z niej. Bez problemu udało się dotrzeć na start, autokary dowożące zawodników były zapewnione, miasteczko dobrze zorganizowane, wiadomo co i gdzie, expo było ciekawe, nawet były lody dla zawodników ogromny plus, przydały się, trasa zabezpieczona i oznaczona oraz doping osób obstawiających trasę, aczkolwiek start w samo południe przy panującym wtedy upale był odczuwalny i brakowało już picia:)
Do tego zrobiliśmy sobie wycieczkę po okolicznych miejscowościach, co jest ogromnym plusem lokalizacji Festiwalu, niby jedzie się na bieg, ale przy okazji na zwiedzanie, a jest co zwiedzać. Jedyny problem mieliśmy z parkingiem, ponieważ choć były zapewnione i tak brakowało miejsca dla samochodów, bo jednak większość osób musiała nimi dojechać. W tym roku też startujemy obie. Też na 10 km. Skoro było fajnie, to trzeba tę fajność poczuć raz jeszcze. (IZ. fot.Pixabay)