Obóz Festiwalu w Wierchomli zakończony [ZDJĘCIA]

 

Obóz Festiwalu w Wierchomli zakończony [ZDJĘCIA]


Opublikowane w pt., 01/08/2014 - 09:40

Dzień 7

Trochę się wypogodziło, pogoda akurat na wycieczkę. Dziś na początek wszyscy razem mamy zrobić podbieg z Krynicy na Jaworzynę (9km), skąd czerwonym szlakiem na Runek oraz niebieskim na Bacówkę nad Wierchomlą (6km). W bacówce podejmujemy decyzję czy wracamy drogą techniczną do hotelu (5km), czy zbiegamy do Betlejemki, gdzie na czerwony szlak do Sczawnika, skąd żółtym szlakiem na Wyżne Młaki oraz niebieskim do Bacówki nad Wierchomlą i zbieg do hotelu (17km).

Po śniadaniu wsiadamy do busa i całą grupą jedziemy do Krynicy. Ruszamy na Jaworzynę. Od początku ostry podbieg. Udaje się dobiec na górę. Od czasu do czasy pojawia się nawet słońce. Czekamy na wszystkich i ruszamy dalej. Szybko udaje nam się dotrzeć do bacówki. Tu ładujemy akumulatory. Dla jednych ciepła zupa, dla innych lody. Tu także podejmujemy decyzje o dalszej trasie. Jednak większość grupy jest już zmęczona i wraca krótszą trasą, ale są jednak wytrwali, którzy wyruszyli na dłuższą trasę.

Wracamy do hotelu. Czeka na nas obiadokolacja, po posiłku miał być trening techniki przełożony z dnia poprzedniego. Dziś jednak postanawiamy trochę odpocząć i przekładamy to znowu na dzień następny. Wieczorem już tylko lekkie rozciąganie oraz oczywiście sauna i jacuzzi. Wieczorem czeka nas pożegnalne ognisko. Jednak strasznie się rozpadało. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Wieczorem na szczęście się wypogadza. Przy ognisku każdy zmęczony, ale szczęśliwy. Rozmawiamy o obozie przy piwku. Organizatorzy wręczają pamiątkowe dyplomy dziękując za udział w obozie. Zaczynają się już pierwsze pożegnania. Obserwujemy gwiazdy na bezchmurnym niebie. Pomalutku każdy udaję się do pokoju.

Dzień 8 Wyjazd

Ciężko było wstać rano na śniadanie po wczorajszym siedzeniu do późna. Nie ma już tak wesołej atmosfery jak wcześniej. Smutek, bo trzeba będzie wracać. Zostały nam jeszcze tylko ostatni trening i przychodzi czas na pożegnania. Żegnamy się, ale nie na zawsze. Umawiamy się między sobą na wspólne treningi i zawody. Pakujemy się już i wymeldowujemy. Ruszamy w drogę, której sporo przed nami.

Podsumowanie

Na obozie dużo się dowiedzieliśmy. Treningi były naprawdę ciężkie, ale bardzo zróżnicowane. Bywały słabsze momenty, gdzie zmęczenie brało nad nami górę. Jednak daliśmy radę. Poznaliśmy dużo ciekawych ludzi, gdzie każdy miał swoje pasje, o których z chęcią opowiadał. Myślę, że znajomości te przetrwają i będziemy razem trenować lub jeździć wspólnie na zawody. Każdemu polecam taką przygodę, bo naprawdę warto. Jest to niesamowita przygoda, która pozostanie na wiele lat w pamięci. Będę także pamiętał o naszym wspólnym motto, które przejęliśmy z opowiadań pani trener: "Daj z siebie wszystko", czyli GAMBATTE!!!

Piotr Chmiel

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce