Zima, czyli biegaczu do lasu!

 

Zima, czyli biegaczu do lasu!


Opublikowane w wt., 11/12/2012 - 08:51

No i mamy już zimę na całego. Zaczynacie myśleć o innych sportach niż bieganie? Niesłusznie. Bieganie zimą ma swój wielki urok, zwłaszcza jeśli odbywa się w leśnej, śnieżnej scenerii. Wczesna zima to ważny czas w treningowym kalendarzu biegacza. Jesienny sezon startowy w zasadzie się skończył, można zwolnić tempo, uspokoić krok. Roztrenowanie też za nami. Jeśli myślimy o ambitniejszych startach na wiosnę, pora teraz na długie wybiegania i ćwiczenie siły biegowej ? mówi Jan Goleń, ultramaratończyk.

Nadszedł właśnie najdogodniejszy czas na wyprawy do lasu. Nie zawsze jest on tak gościnny jak teraz. Wiosną zwykle poziom wód w podmokłych kniejach jest najwyższy, drogi są błotniste, niektóre nawet nie do przebycia. Z kolei późna zima i przedwiośnie to czas oblodzenia na leśnych duktach, będącego wynikiem wydeptywania i rozjeżdżania śniegu. Nawet gdy między drzewami biel znika, to lodowisko na nie odśnieżanych drogach i uczęszczanych ścieżkach jeszcze długo się utrzymuje. Lato to czas komarów, wszechobecnego piachu i częstego ostatnio zakazu wstępu do lasu z powodu zagrożenia pożarowego. A i jesień bywa różna, czasem dżdżysta, czasem sucha, no ale jesienią przecież walczyliśmy o życiówki, kosztem krajoznawczych wypraw w knieję.

Świeży, niezbyt głęboki, jeszcze nie wydeptany śnieg to znakomite podłoże dla biegacza. Łagodzi uderzenia stóp o grunt, oszczędza stawy, cieszy oko czystością i świeżością. Czasem cisza jest wtedy taka, jak nigdy. Przyciągają wzrok tropy różnego leśnego zwierza, a wśród pozbawionych liści drzew też łatwiej go wypatrzyć niż w innych porach roku. Błoto i kałuże ściął mróz i da się przebyć nawet bagienne kawałki. Piach też jest związany i zdecydowanie przyjaźniejszy stopom. Nic, tylko biegać!

Zimą na otwartych przestrzeniach często przeszkadza biegaczowi silny, lodowaty wiatr. W lesie drzewa dają osłonę, nawet jeśli pozbawione są liści. A w iglastych borach praktycznie jest tak samo zacisznie jak w lecie, nawet bardziej, bo dochodzi śnieżna pierzyna na gałęziach. Niższa temperatura zmniejsza nasze zapotrzebowanie na płyny, można bez obciążenia zapuszczać się na nawet wielogodzinne wypady. Jeżeli śnieg jest głębszy, to mamy możliwość poćwiczenia siły biegowej ? opór białego puchu zmusza mięśnie nóg do większego wysiłku. Nawet jeśli tempo mamy marne, to z pewnością będą efekty treningowe.

Dobrze jest dostosować biegowy ekwipunek do nowych warunków. Nasze ubranie powinno zachować ciepło, a zgubić nadmiar wilgoci, którą biegacz produkuje w dużych ilościach. Warto zaopatrzyć się więc w bieliznę termiczną. Kiedy temperatura jest bardzo niska - nie zapomnijmy o ciepłej bluzie. A kiedy wieje i zacina śniegiem lub deszczem ? konieczna jest dobra kurtka, ale także umożliwiająca pozbycie się wilgoci.

No i buty. Dobrze, żeby ich bieżnik był bardziej agresywny niż w szosówkach. Najlepiej sprawdzają się na oblodzonych, zaśnieżonych i gruntowych drogach buty trailowe. Jeżeli przemakanie obuwia w chlapie lub szczypanie mrozem przez przewiewną siatkę jest dla nas nie do zniesienia ? dobrze wyposażyć się w kamasze z membranową wszywką. Najbardziej popularne są tu biegowe buty goreteksowe. Ale miejmy na uwadze to, że latem będzie w nich zbyt gorąco.

A co z lodowatym powietrzem? Czy nie nabawimy się przeziębienia? Zazwyczaj lekarze dopuszczają możliwość biegania na mrozie, o ile temperatura nie jest niższa niż minus dziesięć stopni Celsjusza. Trzeba pamiętać, żeby ciągle się ruszać i nie zatrzymywać na dłużej niż kilka minut. Inaczej ostygniemy i wilgoć w ubraniu w połączeniu z zimnem może stać się zagrożeniem dla zdrowia. Nie warto też zasłaniać ust i nosa w czasie biegu. Powietrze przy takiej barierze będzie nieco cieplejsze, ale zablokujemy możliwość pozbywania się z oddechem pary wodnej, a ta po ochłodzeniu może przyprawić nas o stan zapalny górnych dróg oddechowych.

No i jeszcze jedno. Nawet jeśli dobrze znamy las, w którym często biegamy, to pamiętajmy, że zimą, przy pokrywie śnieżnej wygląda on zupełnie inaczej niż kiedy indziej. Charakterystyczne, zróżnicowane gatunkowo zarośla stają się jednakowe. Znane nam rozwidlenia ścieżek przykrywa śnieg. Zdarza się, że ktoś wydeptał lub wyjeździł nowy dukt. Jeżeli nie chcecie zabłądzić, zwracajcie baczną uwagę na otoczenie. A łatwo się w takim czarownym, śnieżnym lesie zapomnieć. Może na wszelki wypadek warto zabrać kompas i mapę? Zwłaszcza że dzień w zimie krótki. Jak jest śnieg, to i po zmroku będzie stosunkowo jasno. Jak go nie ma ? obowiązkowym wyposażeniem jest czołówka.

Ja uwielbiam leśne, biegowe wyprawy zimą. Moje dwie suki husky też je lubiły. Kochana Szara nie doczekała swojej dziesiątej zimy, ale z Białą zapuszczę się na śnieżny rajd w najbliższym czasie z pewnością nie raz. Niech no tylko suka wyjdzie z zapalenia gardła (bo psy, jak ludzie, też potrafią się czasem przeziębić). Tylko pamiętajmy, że pies w lesie nie może biegać luzem, grozi za to mandat, zwłaszcza na terenach chronionych. Ja zawsze zapinam psa w uprząż, dzięki której sobaka mnie ciągnie i zasuwa mi się lżej. I nie ma wtedy ryzyka, że pies zniknie z oczu w pogoni za dzikim zwierzem, którego trop zauważył, a raczej wywąchał w śniegu.

Las o każdej porze roku ma swój urok. Jeżeli dystanse, które jednorazowo pokonujecie, dochodzą do kilkunastu, a może i dwudziestu paru kilometrów, to nie warto zamykać się w miejskiej przestrzeni, ugniatać stopami beton i asfalt, wdychać spaliny, zatrzymywać co chwilę przy ulicznych światłach. Wybierzcie się na daleką, leśną przebieżkę, a zobaczycie, że to zupełnie inna jakość biegania. Teraz jest na to doskonały czas.

Autor jest Ambasadorem Festiwalu Biegowego.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce