Agata Masiulianiec - biegowyswiat.pl

 

Agata Masiulianiec - biegowyswiat.pl


Opublikowane w wt., 29/07/2014 - 12:51

Porażka z polewą zwycięstwa

Jest 25 kwietnia godz. 17:00. Siedzę w samochodzie w drodze do Sierakowic. Ta niepewność, czy wszystko co niezbędne jest w plecaku. Do najważniejszego jak dotąd startu w mym życiu jeszcze 3 godziny. Trzeba jednak dojechać. Dla wielu to szaleństwo. Ileż to osób łapało się za głowę gdy o tym usłyszało. Inni jednak wierzą, że kto jak kto, ale my damy radę. Od kiedy usłyszałam o historii Piotrusia, chciałam bardzo dołożyć do zbiórki swoją cegiełkę. Przede mną 125 km z Sierakowic do Sopotu Szlakiem Wzgórz Szymbarskich. Pokonam je wraz z Piotrem Pelplińskim i Andrzejem Jarmołowskim. Wszystko w ramach akcji Akademii Biegania i Radia Gdańsk Pomorze Biega i Pomaga „125 km i Piotruś stanie na nogi”. celem jest zbiórka pieniędzy na pionizator dla 11-letniego Piotrusia.

Ok. 19:40 meldujemy się w Sierakowicach. Żarty się skończyły. Robi się mi już nieco chłodniej. Zakładam bluzę i dla bezpieczeństwa kamizelkę. Będziemy poruszać się przez wioski. Noc piątek/sobota. Lepiej być jak najlepiej widocznym. Dodatkowo każdy z nas posiada migające światełka przy plecaku.

Wybija 20:00. Startujemy. Zapewne o tej samej porze rusza pierwsza zmiana sztafet na Placu Przyjaciół Sopotu. Do naszego powrotu cały czas, zmianowo, biegacze będą przemierzać kilometry na dwóch bieżniach i rowerze stacjonarnym. Wszystko również w ramach tej akcji. Martwię się tylko o to, że to jednak Monciak w Sopocie i to noc z piątku na sobotę. Oby było bezpiecznie. Ludzie pod wpływem alkoholu mają czasem pomysły trudne do przewidzenia.

Biegniemy. Czuje się naprawdę dobrze. Od teraz kierunek nadawać nam będą oznaczenia biało-czarno-białe. Początkowo wzdłuż ulicy, by wskoczyć na polną drogę i kierować się na ścieżki leśne. Jeszcze jest jasno. Biegniemy nieco szybciej niż planowaliśmy. Temperatura zdaje się być optymalna do biegu. Noc zapowiada się przyjemnie, bezwietrznie. Zaczyna się ściemniać. Jest co prawda ładnie, tylko czy las może być przyjemny nocą, a przede wszystkim bezpieczny? Piotr zwraca uwagę, że dzisiejsza noc jest przed nowiem księżyca. Oznacza to, że będzie naprawdę ciemno, księżyc nie oświetli nam drogi. Brniemy dalej.

Jest oraz ciemniej, a przez to coraz mniej bezpiecznie. Jak to mówi Andrzej – skanowanie gruntu na 110%. Trzeba bardzo uważać na nawierzchnię. Droga miejscami wyjeżdżona jest bardzo nierówna. Jeden zły krok może zniweczyć cały plan. Nie brakuje też błota. Każda ścieżka wygląda tak samo. Moja widoczność to kilka metrów przed siebie. Chwilami biegniemy wzdłuż ulicy przez wioski. Jakby wymarłe. Tak sobie myślę – byle do świtu. Będzie jaśniej – bezpieczniej. Godziny mijają. Pierwszy cel to dotrzeć do Wieżycy. Trasa coraz bardziej wymagająca po nocy. Przez to tracimy na tempie. Jesteśmy, na zegarku po 3 w nocy. Robi się wyjątkowo chłodno. Do wschodu coraz bliżej.

Nie wiem co się ze mną dzieje. Po raz pierwszy czuję się tak całkowicie bezsilna. Boli mnie kolano. Nie chcę spowalniać chłopaków. Nie chcę też kończyć biegu. Dzięki wsparciu towarzyszy postanawiam walczyć dalej. Czuję jakbym złapała drugi oddech. Biegniemy, nadrabiamy coś ze straconego czasu. Ból jest przecież wymysłem naszej głowy. Dam radę. Naprzemienne bieg i marsz. Docieramy do Borcza. Po drodze dołączają do nas Michał Sawicz i Michał Mońka.

Do Otomina z 30 km. Początkowo jakoś idzie. Jednak dla mnie po chwili znów zaczyna się walka. Staram się jak mogę. Próbuję nadganiać. W nogach już jednak z 90 kilka km. Kalkuluję. Znów jest trochę pod górkę. Boli, jak nigdy. Nie wiem co się dzieje. Czas podjąć decyzję. Trudną decyzję. Zerkam na kolano – spuchło. Nie ma szans. Nie chcę by to był mój ostatni start. Przed startem kilka osób mi powtarzało bym pamiętała, że zdrowie jest tylko jedno. Ambicja jednak chce co innego. Jest presja czasu. To nie miejsce na ambicje. Mówię chłopakom, że ja się doczłapię do Otomina. Tam niestety zejdę. Oni niech kontynuują bieg. To jedyne sensowne rozwiązanie w tym momencie. Co prawda już teraz trudno opanować łzy. Inaczej się nie da. Do Otomina potowarzyszy dwóch Michałów.

Dalsza droga staje się drogą przez mękę. Dam radę. Znów podbiegi. Chłopaki mnie wspierają. Walczę ze sobą coraz bardziej. W pewnym momencie jednak znów błądzimy. Wciąż zerkam na Garmina, metry się poruszają do przodu. To motywuje. O ile można mówić o jakiejś motywacji w tej chwili. Nabieram ochotę by się tu zwyczajnie położyć. Walczę. Chłopaki załatwiają mi transport szybciej. Poruszam się do przodu, jednak coraz wolniej. Wreszcie docieram do samochodu. Z moich pomiarów wychodzi, że zrobiłam 101,037 km.

Wsiadam. Nie mam ochoty na nic. Zastanawiam się jak to będzie pokazać się w Sopocie. Tyle osób na mnie liczyło. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy mi gratulują, biją brawo. Mam wszystkiego dość. Choć ludzie przychodzą gratulować, ja nie jestem w stanie powstrzymać łez. Kolejne osoby gratulują. Przypominają, że ja przecież nie tylko wyruszyłam na trasę, że pomagałam w organizacji jak tylko mogłam, a ten dystans to dla nich i tak jakiś kosmos. 100 km pękło. Nie udało? Czy tu mogło się teraz coś nie udać?

Czekam. Nie odpuszczam. Decyduję się jeszcze na finisz ostatnią prostą. Pojawia się Andrzej i Piotr. Dołączam się do nich. Na przedzie Policja. Za nami biegacze, wóz rajdowy, harleyowcy. Po bokach obstawa członków Akademii Biegania.

Przekraczamy metę. Przerywamy taśmę. Jest niesamowicie. Puszka w pobliżu Namiotu Radia Gdańsk jest wypełniona pieniędzmi. Warto było. Tylko w te 20 godzin udało się zebrać 4091,58 zł! Wcześniej spora liczba osób wpłaciła pieniądze na konto Piotrusia. 

W sobotę zasypiam z myślą, że brakuje niecałych 1300 zł i Piotruś dostanie swój pionizator. W niedzielę znajduje się Anonimowy Pomagacz, który właśnie taką kwotę wpłaca na konto. UDAŁO SIĘ!!! I to jest prawdziwy sukces!  Dałam z siebie wszystko co na daną chwilę mogłam. Trzeba wiedzieć, które ścieżki są do przejścia. A kiedy zaoszczędzić siły, by móc podążyć jeszcze innymi.

Agata Masiulianiec - biegowyswiat.pl

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce