Grand Prix Gdyni w Biegach Ulicznych

 

Grand Prix Gdyni w Biegach Ulicznych


Opublikowane w śr., 06/08/2014 - 14:50

W sobotę 11 maja 2013 odbył się bieg z cyklu GPX Gdyni w Biegach Ulicznych 2013, niezwykle popularnego w trójmieście.

Każda impreza biegowa to nowy rekord liczby uczestników. Organizacja jest bardzo dobra, ale organizator nie jest głuchy na sugestie biegających i stale są jakieś udoskonalenia, by nam się lepiej i przyjemniej biegało. Na Bieg Europejski, bo taką nazwę nosiła kolejna eliminacja cyklu, zapisała się rekordowa liczba, blisko 4 tys. chętnych. By wszystko było sprawnie poprowadzone numery startowe można było odebrać dzień wcześniej, aż do wieczora do godziny 20:00. A nawet i w sobotę przed biegiem. Kolejek nie było, mimo tak wielkiej liczby zainteresowanych.

Tego samego dnia wcześniej odbyły się zawody dla młodzieży oraz nornic walking. A na samym końcu gwóźdź programu, czyli bieg open. W tym roku, w lutym tradycyjna trasa biegu została zmieniona z 2 pętli na jedną i przebiegała po nowych terenach. Dla mnie to był pierwszy bieg nową trasą, fajnie się biegnie w nieznane i trzeba się bardziej przykładać.

I pierwszy raz na życzenie biegających zostały zorganizowane strefy czasowe. Przy tak dużej liczbie początkujących biegaczy, było to spore ułatwienie, by wiedzieli, gdzie mają  stanąć. Kolejnym ułatwieniem była deklaracja czasu ukończenia biegu na podstawie wcześniejszych wyników i kolor strefy na numerze startowym,  znane z maratonów. Zaplecze też dobrze przygotowane, szatnia namiot dla kobiet oddzielnie. Depozyt czynny non stop. Sponsorzy przygotowali izotonik i inne drobiazgi wydawane na kupony, które otrzymałeś z numerem startowym jeszcze przed biegiem

Odbyły się także konkursy, gdzie można było wygrać koszulki biegowe akcji Pomorze Biega. Gdybym miał tak wszystko opisywać, to bym nie doszedł do startu. Było odliczanie i start tradycyjnie po wystrzale z armaty z okrętu wojennego „Błyskawica”, który tam cumuje jako pływające muzeum marynarki wojennej.

W dniu startu pogoda dopisała, w przeciwieństwie do ulewy dzień wcześniej było sucho i nawet zaczęło  się  robić trochę za ciepło. Biegło też sporo płci pięknej, wtedy zawsze jest przyjemniej na takich zawodach. Mieliśmy dwa podbiegi, jeden całkiem łagodny, drugi w samej końcówce dosyć długi, ale już znany z wcześniejszej trasy biegów w Gdyni. Jeśli  o mnie chodzi trochę za bardzo się oszczędzałem, bo nie widziałem oznaczenia kilometrów, ale kogo bym nie zapytał to mówił, że były i bardzo dobrze - widocznie nie zauważyłem.

Podczepiłem się do ładnej blondynki w niebieskich spodenkach, ale ona niestety podkręciła ostro tępo i już po pierwszych 5 kilometrach zniknęła z pola widzenia. Ja nie korzystam z picia na trasie 10 km, ale co mnie zaskoczyło, takich punktów z wodą było aż 3. Kolejny ukłon w stronę biegaczy, którzy wcześnie właśnie o takie nawadnianie prosili. No i był naprawdę dobry doping. Po drodze mijaliśmy też przemiłe panie dopingujecie nas i zagrzewające różnymi instrumentami kuchennymi.

Publiczność dopisała, w końcu organizator też  o to zadbał, bo był konkurs na najlepszego kibica, a dzieciom rozdawano za darmo gwizdki.

Ostatnie metry do mety były szczelnie obsadzona przez kibiców i naprawdę doping unosił zachęcając do przyspieszenia na finiszu. Za metą również była dobra organizacja, nie trzeba było natychmiast „stawać dęba”, można było spokojnie zwolnić. Częstowali  ciasteczkami i kawą, a po wszystkim, na inauguracji wręczenia pucharów w namiocie można było zobaczyć aktualne wyniki.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce