Banjees Springs. Muzyka i kosztowności w nadgarstku [TEST]

 

Banjees Springs. Muzyka i kosztowności w nadgarstku [TEST]


Opublikowane w śr., 25/06/2014 - 11:58

Jak wielu z Was, podczas treningu nie mogę obejść się bez muzyki. Czy to na ulicy, czy w lesie, dynamiczne dźwięki pobudzają mnie do stawiania kolejnych kroków i urozmaicają trening.

Jak muzyka, to odtwarzacz. A jak odtwarzacz, to konieczność transportu. W początkach swojego biegania zaczynałem od kieszeni w spodenkach. A, że rozwiązanie to średnio wygodne, szczególnie że preferuje luźne spodnie, mój multimedialny telefon wylądował wkrótce w dłoni. I tkwił tam do chwili, gdy odkryłem dedykowane opaski na rękę.

Ponieważ moja podatność na działania promocyjne firm produkujących takowe opaski jest znikoma, korzystałem dotąd z tych najprostszych i najtańszych, z chińskim rodowodem. Wszystkie spełniały swoją rolę, ale miały przypadłości, które zaburzały harmonię pracy mojego ramienia (akurat w takich wersjach wybierałem). A ponieważ szybko się rozciągały i niszczyły (cóż, za 15 zł trudno oczekiwać niezawodności mercedesowskiej beczki), postanowiłem spróbować czegoś innego. Tak w moje ręce wpadła opaska firmy Banjees, o której dziś słów kilka.

Banjees Springs to opaska na nadgarstek, o długości 11 cm i szerokości prawie 10 cm. Reklamowana jest jako... portfel. Sportowy. W odróżnieniu do moich wcześniejszych opasek na biceps, posiada 2 kieszenie – na telefon, odtwarzacz muzyki czy kartę płatniczą, oraz na klucze, monety, biżuterię etc. Do obu można zresztą zmieścić zresztą te same rzeczy, przy czym jedna z kieszeni zamykana jest na suwak. A to już ogranicza funkcjonalność takiej mp3-ki, do której trzeba przecież doprowadzić kabel słuchawkowy.

Opaska jest wykonana z rozciągliwego materiału (niestety producent nie zdradza jakiego). Mimo, że wydaje się za mała, bez trudu mieści mojego Galaxy SII, a także klucze, nawet te bardziej wyrośnięte, do drzwi antywłamaniowych. A nawet obie rzeczy naraz. Przy tym nie rozciąga się nadmiernie. Upakowana wciąż jest komfortowa – między zawartością opaski a ręką, czy to w stanie spoczynku czy podczas przebieżki, czuję zawsze miękką poduszkę (oczywiście nie wyśpię się na niej).

Opaskę użytkuję od kilkunastu dni, ale już teraz wiem, że warto było po nią sięgnąć. Mimo zwartej konstrukcji wewnętrznej części, opaska o dziwo nie poci nadmiernie nadgarstka. Nawet przy większym upale pozostaje on względnie suchy i w temperaturze nie odbiegającej od innych części ciała. Miłym zaskoczeniem było dla mnie to, że umieszczając w opasce iPhone'a 4 kolegi, nie odczułem na ręce jego tradycyjnie „rozpalonej” baterii.

Co do samej muzyki - projektanci Banjees Springs zdecydowanie pomyśleli o miłośnikach biegania ze słuchawkami. Dzięki otwartej krawędzi opaski do swojego aparatu (a także jabłuszka kolegi) bez trudu doprowadziłem odpowiedni przewód i nawet pionowy wtyk „jack” nie był tu problemem (inne modele tego producenta mają specjalne otwory na przeprowadzenie kabelka, jeśli ktoś woli). Kłopot mógłby się pojawić przy aparatach wyposażonych w gniazdko słuchawkowe na bocznej krawędzi, jakkolwiek opaska jest na tyle szeroka i elastyczna, że nawet 2 centymetry więcej „w pasie” aparatu nie powinny być tu przeszkodą.

Podczas biegania opaska nie ześlizguje się z nadgarstka na przedramię, choć tu oczywiście decydują rozmiary samego nadgarstka. Nie obraca się też na ręce, co mogłoby być frustrujące. Mój telefon solidnie spoczywa w kieszeni, nawet przy energicznych ruchach ramionami nie ma obaw, że z niej wypadnie.

Opaska, szczególnie w mojej wersji kolorystycznej, lubi się przybrudzić (odruchowo często ocieram nią pot z czoła), ale nie przesiąka nadmiernie przykrym zapachem. Oczywiście co drugi trening warto ją wyprać. Jest też na tyle uniwersalna (i po prostu ładna), że świetnie sprawdza się na co dzień. Do garnituru jej nie założymy, ale np. na wypad motorem do sklepu jak najbardziej. Zmieścimy w niej najpotrzebniejsze rzeczy, nawet dowód rejestracyjny jednośladu.

Na koniec podstawowe pytanie – czy bieganie z ciężarem w nadgarstku (znikomym, ale zawsze), a nie na ramieniu, jest wygodne. Dla mnie tak – nie czuję dyskomfortu, kabel słuchawkowy nie przeszkadza, a po powrocie do domu mam wrażenie, że oprócz nóg mocniej popracowały też moje ręce (co kilka kilometrów zmieniam położenie opaski – takie przyzwyczajenie do biegania z telefonem w dłoni). To oczywiście siła sugestii, wywołana lekturą materiałów dotyczących treningu na siłowni, ale coś w tym jest...

PS. Pewnie zapytacie „ile to kosztuje”. Otóż niewiele. Wspomniałem już o moim konserwatyzmie akcesoryjnym. Banjess Springs (www.banjees.com.pl) to jedna z tańszych markowych opasek na rynku dedykowanych sportowcom. Za ok. 40 zł dostajemy całkiem użyteczny produkt, o odpowiedniej jakości, trwałości i designie. Sama marka oferuje jeszcze kilka innych modeli i wersji kolorystycznych, które też warto sprawdzić. Polecam.

GR

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce