Lekkie, miękkie, szybkie. Testujemy Speedform Fortis

 

Lekkie, miękkie, szybkie. Testujemy Speedform Fortis


Opublikowane w wt., 08/09/2015 - 08:56

Krzykliwa nazwa – fortis znaczy mężny, bohaterski – oryginalny design i konstrukcja, a nadto akcentowana przez producenta szybkość. Witając kolejny model butów biegowych w swojej testowej szafce byłem sceptyczny co do ostatecznego wyniku sprawdzianu, bo zawodziłem się już nowymi modelami tak doniośle chrzczonymi przez działy marketingu. Ale sprytna hybryda od Under Armour spodobała się od pierwszych pokonanych metrów.

Speedform Fortis – w zamierzeniu amerykańskiego producenta – scala najlepsze cechy innych modeli marki. Cholewka to spadek po Speedform Apollo, a autorski system amortyzacji i stabilizacji stopy to nowość z nie tak dawno recenzowanego przeze mnie modelu Gemini. Ale „kopiuj wklej” nie było, bo i przeznaczenie buta – szybkie treningi i dynamiczne starty – wymusiły modyfikację konstrukcji.

Wygląd

Wizualnie but może się podobać. Stylistycznie nawiązuje do swojego przeznaczenia – przetłoczenie w tylnej części podeszwy przypomina masywny zderzak sportowego samochodu, a zmierzające ku pięcie wcięcia i gumowa wkładka w piankę amortyzującą upodabniają się do dyfuzora sportowej fury.

Przednia cześć cholewki to delikatka siateczka meshowa. Dwuwarstwowy materiał podziurkowano i przełożono nieregularnie, a wewnętrzna część wyraźnie kontrastuje z warstwą wierzchnią. Rybie skrzela (czy pozostając w teminologii samochodowej – wloty powietrza), które wytłoczono w cholewce tuż przed palcami stopy, dodają obuwiu sportowego sznytu. Łączenie przedniej i tylnej części buta sprytnie ukryto pod efektowną wszywką z wzmocnionej taśmy krawieckiej (wszywka pełni też rolę ostatniej dziurki na sznurówkę), przez co przejście materiałów z jednej do drugiej części buta nie rzuca się w oczy (gdy uniesiemy taśmę wyraźnie zaznaczone jest przejście materiałowe).

Dolna część buta – autorska pianka amortyzująca Charged Foam (o jej właściwościach za chwilę) – to zawsze biel przełożona warstwą w kolorze wszywki. W moim egzemplarzu – w kolorze szarości. Logo Under Armour kolorystycznie powiela barwę tego elementu – choć są też egzemplarze z kontrastującym, ale dostosowanym tonalnie logotypem – przez co całość jest spójna i naprawdę ładna. Plus dla projektantów.

Waga

Fortis to hybryda – łączy zaledy buta wyscigowego i treningowego. But waży 238 gramów (wersja męska, rozmiar 46). Od Speedform Gemini jest więc lżejszy o całe 70 gramów. Od dobrej startówki tyle samo jest zaś cięższy. Pod wzgledem wagi Fortis mieści się mniej więcej pośrodku zestawienia najpopurlarniejszych modeli na rynku o podobnym przeznaczeniu - 20-25 gramów więcej lub mniej to dla amatora wartości zupełnie niezauważalne i ściganie się na gramy w ofercie dla teg grupy to bardziej zabieg marketingowy niż rzeczywista potrzeba. Fortis jest dobrze wyważony i naprawdę trzeba się mocno skupić, by poczuć go na stopie.

Konstrukcja

Wspominałem o cieniutkiej cholewce. Zastosowane materiały zapewniają na szczęście odpowiedni poziom wytrzymałości – nawet przy gwałtowny ruchach (fartlek, bieg po łuku bieżni) but „nie puszcza” i nie rozciąga się. Ale jest jeden warunek – solidne sznurowanie. Przy lżejszym naciągu stopa ucieka – mniej lub bardziej w zależności o od tempa – w kierunku przeciwnym do biegu i... zaczynamy pływać. Można to uznać za wadę, bo biegacze przyzwyczajeni do względnie luźnego sznurowania mogą być niezadowoleni. Z drugiej strony jeśli trening czy start ma być ostry, to nie ma zlituj – but po prostu musi trzymać się stopy. W każdym razie przy wolniejszym tempie i biegu „na wprost” tych problemów zupełnie się nie dostrzega i biegacze, którzy przedkładają jogging nad wycisk zupełnie nie zorientują się co w trawie piszczy. Sama siateczka jest miękka w dotyku, przewiewna i szybko schnie, przez co jest bardzo neutralna dla stopy.

Tylna część cholewki to giętki stretch w pięcie i stelaż stabilizujący tę część stopy. Podobnie jak w modelu Gemini, wykonany jest on z silikonu - tu w części zmatowionego, a w części polerowanego. Przez zmyślny kształt – obejmuje stopę w dolnej części – nie drażni Achillesa. Piętę otula ponownie giętka skarpeta, która wewnątrz – w górnej części – oklejono warstwą silikonu. Co ciekawe, nie na całej długości i szerokości, a punktowo. Pomiędzy kolejne sekcje wmieszano nawet... logo firmy. Przez takie rozwiązanie stopa i but nie kleją się do siebie tak dobrze jak w modelu Gemini. Na materiale chyba nie szczędzono, ale jednak coś tu nie zagralo... Szkoda też, że zrezygnowano z odblasku na stelażu, który zastąpiono logotypem marki. Słabo widocznym zresztą...

Cholewkę z podeszwą zespolono na gorąco, ale ku mojemu zdziwieniu pojawiły się też pojedyncze szwy (np. na łączeniu wstawki ze stretchem). Na szczęście wysokość, na których się znalazły i fakt, że całkowicie przykrywa je język, nie ma żadnego wpływu na komfort biegu. A propos języka – kształt przeszczepiono niemal w całośći z Gemini, ale górną część wypełniono drobnymi ziarnami... czegoś. Pamiętacie małe woreczki z ziarnkami ryżu z czasów przedszkolnych? Tu mamy podobny patent, tylko że kuleczeki są o wiele mniejsze. Co najważniejsze – język jest duży, elastyczny i mięciutki. Świetnie izoluje stopę od sznurowania, które tu – jak już wspomniałem – w mocniejszych akcetach powinno być sztywniejsze niż zazwyczaj. Na pewno chroni przed kontuzjami spowodowanymi wadliwym / niedobranym do anatomicznej budowy stopy sznurowaniem.

Bieżnik Speedform Fortis ma nieco mniej finezyjne kształty niż w modelu Gemini, ale też trudno producentowi odkrywać w tym zakresie wciąż coś nowego. Nadal pośrodku podeszwy ma charakterystyczne wcięci, i to nawet większe niż u starszych bliźniaków. Na ulicy sprawdza się znakomicie, na pokrytym rosą trawniku parku już mniej, ale dyskomfortu i nieustannego zaglądania pod stopy nie ma.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce