Siłownie plenerowe nie takie złe, jak o nich piszą

 

Siłownie plenerowe nie takie złe, jak o nich piszą


Opublikowane w pt., 08/11/2013 - 16:07

O siłowniach plenerowych zaczęło być głośno bardziej z powodów politycznych niż sportowych. Dzięki referendum w Warszawie, dowiedzieli się o nich, nawet ci, którzy nie byli zainteresowani tematem. Pod koniec października zakończyły się konsultacje społeczne i Warszawiacy zdecydowali, gdzie ma się znaleźć 100 kolejnych takich siłowni. W ślad za tymi informacjami posypały się negatywne komentarze w Internecie, takie jak te:

„Na tych sprzętach nie da się ćwiczyć, nie są w ogóle skoordynowane do ruchów ciała. Nie mają nic wspólnego z prawdziwym sprzętem do ćwiczeń” – pisał użytkownik o nicku tamara-tomek. „Ta kupa złomu nie ma nic wspólnego z prawdziwymi siłowniami”- wtórował mu internauta podpisany jako jedzcie.i.pijcie. Są też i tacy, którzy martwią się, że nikt nie będzie z nich korzystał i szybko zniszczeją. Postanowiłam sprawdzić na sobie, jak to jest z tymi siłowniami plenerowymi.

Kto tu ćwiczy?

Na obiekt testu wybrałam siłownię nad Wisłą niedaleko Płyty Desantu Czerniakowskiego i od razu uspokajam, że chętnych do ćwiczeń nie brakuje. W słoneczny dzień może być nawet kłopot z dostępem do urządzeń, mimo że jednocześnie może z nich korzystać 18 osób. Ćwiczą przypadkowi spacerowicze, rodziny z dziećmi, biegacze i osoby, które przyszły tu specjalnie na trening siłowy. To chyba jedyny typ siłowni, gdzie ćwiczą obok siebie osoby w profesjonalnej odzieży technicznej, pani w długim płaszczu i pan w marynarce.

W tym egalitarnym miejscu nie brakuje osób rozwiązujących krzyżówki podczas ćwiczeń na mięśnie ud i pań robiących na drutach podczas jazdy na rowerku stacjonarnym. W pochmurne dni frekwencja wygląda nieco gorzej, ale podczas moich czterech wizyt zawsze ktoś ćwiczył.

Na czym się ćwiczy?

Do dyspozycji miałam 14 urządzeń wliczając w to masażer. Każda maszyna jest opisana i towarzyszy jej rysunek wyjaśniający, które partie mięśni pracują przy danym ćwiczeniu. Jest też kod, który po zeskanowaniu przez komórkę, powinien przekierować na stronę z instrukcją prawidłowego wykonania ćwiczenia. Niestety mi się ta sztuka nie udała. Ten element wymaga dopracowania, niemniej opis na tablicy jest wystarczająco przejrzysty, żeby zrozumieć, jak to działa.

Oprócz wspomnianego wałka do masażu, na wyposażeniu siłowni plenerowej znalazły się m.in. urządzenia wspomagające pracę mięśni rąk, tradycyjny rowerek, biegacz, orbitrek, ławeczka wspomagająca mięśnie brzucha, prostownik pleców i coś w rodzaju stelaża do robienia pompek.

Jak się ćwiczy?

Urządzenia nie mają dodatkowych obciążeń, więc to nie jest odpowiednie miejsce dla osób przyzwyczajonych do wyciskania 30 kg w każdej ręce. Inną wadą jest fakt, że nie ma możliwości ich dostosowania do wzrostu i innych indywidualnych cech ćwiczącego. Skutkiem czego, nie zdołałam dosięgnąć rękami do kierownicy roweru. Mimo tej niedrogości, więcej jest jednak zalet. Ćwiczy się na świeżym powietrzu z widokiem na rzekę i Stadion Narodowy. Brak dodatkowego obciążenia można nadrobić liczbą powtórzeń. Zapewniam, że odpowiednio dawkowany „wioślarz” potrafi się dać we znaki.

Czy warto?

Na pewno siłownia plenerowa nie zastąpi profesjonalnego klubu i raczej nie pomoże się przygotować do objęcia tytułu mistrza kulturystyki, ale jako uzupełnienie treningu biegowego spełnia swoją rolę całkiem przyzwoicie.

IB

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce