Trzynasta edycja Beirut Marathon zakończyła się zgodnie z oczekiwaniami organizatorów. Rekord padł, tyle że nie nabiegał go Elijah Kemboi, a Jackson Limo.
Kenijczyk wziął udział w biegu nieco przez przypadek. Szykował się na maraton w Amsterdamie, ale tam organizatorzy uznali jego czasy za niewystarczające, by zaprosić go do elity zawodników. W tej sytuacji Limo zdecydował się na jeden z ostatnich maratonów w sezonie i stanął na starcie w Bejrucie.
Decyzja okazała się słuszna. Nie dość że wygrał, to jeszcze poprawił dotychczasowy rekord trasy o 9 sekund.
- Ja się tego spodziewałem. Byłem dobrze przygotowany - powiedział organizatorom zwycięzca, który zdecydował się na finisz już 10 km przed metą widząc oznaki zmęczenia u rywali. Metę przekroczył z czasem 2:11:04 i do niego trafiła premia finansowa za czas poniżej 2h12.
Wśród kolarzy ręcznych też nie wszystko poszło zgodnie z planem. Zwycięzcą został miejscowy zawodnik Edward Maalouf, po tym jak Polacy nie dolecieli do Bejrutu. Obrońcę tytułu w Polsce zatrzymały mgły.
- Nie udało mi się wylecieć z Rzeszowa, ale nie ma co rozpaczać. Skoro samolot nie wystartował, to oznacza, że nie miało mnie tam być. Najważniejsze, że sezon zakończył dla mnie zwycięstwem - powiedział Rafał Wilk nawiązując do wygranego na Majorce trzyetapowego ultramaratonu.
Wśród pań w Bejrucie wygrała Marokanka Kaltoum Bousayriyaa, która uzyskała czas 2:36:04.
Don't miss the 2015 @BeirutMarathon photo album >>> https://t.co/a95YgbT4IM #runbdl #run961 #peacerunners pic.twitter.com/4EQnsnBqhU
— Sports 961 (@Sports961) listopad 8, 2015
W biegu wzięło udział 37 000 biegaczy z 85 krajów.
IB