Prestiżowy maraton Zegama-Aizkorii w tegorocznej edycji nie rozpieszczał uczestników. Biegacze musieli walczyć z błotem, deszczem, zimnem i silnym wiatrem. Warunki pogodowe zrobiły się tak nieprzyjemne, że organizatorzy zdecydowali się skrócić trasę swojego drugiego biegu.
Inauguracyjna edycja biegu wertykalnego została zredukowana do 2875 km i 889 m przewyższeń. Główne wydarzenie, maraton w górach Aratz, odbyło się bez zmian. Na starcie pojawiła się elita biegów górskich w Europie, bowiem bieg miał rangę Mistrzostw Europy w Skyrunningu.
Na trasie biegu pojawił się m.in. Kilian Jornet. Siedmiokrotny zwycięzca i rekordzista trasy, tym razem nie miał szczęścia. Początkowo trzymał się w gronie liderów, ale nie zdążył się zregenerować po wspinaczce w Nepalu, gdzie pojechał m.in. w celu niesienia pomocy ofiarom trzęsienia ziemi. Na 30. kilometrze do zmęczenia doszły jeszcze problemy żołądkowe i Katalończyk był zmuszony przejść do marszu. Rywalizację ukończył na 22. miejscu.
Tymczasem w czołówce dotyczyła się zacięta walka o zwycięstwo. Różnice między biegaczami były niewielkie. Pięć kilometrów przed metą nadal nie było pewne, kto wygra. Ostatecznie zwycięzcą i mistrzem Europy został Włoch Tadei Pivk. Zrobił to w czasie 3:51:11.
Rekord Jorneta z 2005 r. wynosi 3:48:38. Hiszpan nadal pozostał więc rekordzistą trasy.
Wśród pań podobnie, jak w zeszłym roku faworytką była Emelie Forsberg i podobnie, jak w zeszłym roku nie stanęła na podium.
- Moja głowa była zadowolona z udziału w Zegama Marathon, ale moje nogi nie bardzo - mówiła Emelie Forsberg, która nadal odczuwała skutki startu w Transvulcanii. Tam wygrała. Trasę Zegama-Aizkorii ukończyła na 4. miejscu.
Zwyciężczynią z czasem 4:41:23 została Hiszpanka Azahara Garcia.
W imprezie wzięło udział 531 biegaczy, niestety wśród zawodników z elity nie było Polaków.
Pełne wyniki:
Bieg wertykalny - ZOBACZ
Maraton:
IB
fot: facebook organizatora