Dobrze nasmarowane narty to podstawa biegów narciarskich (do których zachęcamy Was od kilku lat). Smarowanie się przez zawodników kremami już tak ważne nie jest, ale i tu pojawiają się niespodzianki. Np wtedy, gdy krem zawiera niedozwolone substancje. Przekonała się o tym Norweżka Therese Johaug.
W organizmie mistrzyni świata i zdobywczyni Kryształowej Kuli, odwiecznej rywalki Justyny Kowalczyk wykryto clostebol. To steroid anaboliczny, używany dawniej przez przez sportowców z NRD.
Norweżka przebywając na obozie przygotowawczym we włoskim Livigno i trenując w słonecznych warunkach, uległa poparzeniu ust. Lekarz kadry Fredrik Bendiksen polecił jej krem Trofodermin. Ten stał się przyczyną całego problemu, gdyż zawiera w sobie wspomniany środek.
Zawodniczka stosowała krem od 4 do 15 września. Kontrola antydopingowa została przeprowadzona 16 września. 4 października zawodniczka została poinformowana o wyniku badania.
- Jestem załamana i zrozpaczona. To dla mnie bardzo trudne i nierealne. Uważam to za niesprawiedliwe i zupełnie niezasłużone, choć oczywiście zdaję sobie sprawę z moich obowiązków, jakie do mnie należą, czyli sprawdzania tego co zażywam - powiedziała mediom Therese Johaug.
OPPDATERT SAK: Johaug tok til tårene på pressekonferanse https://t.co/5EVetd40b7 pic.twitter.com/Hlb9OM2tgS
— TV 2 Sporten (@2sporten) 13 października 2016
Wpadka Johaug to kolejny, mocno niespodziewany epizod w medialnej wojnie norweskich dziennikarzy z tamtejszymi narciarzami. We wrześniu telewizja TV2 ujawniła, że w narodowej kadrze zawodniczki i zawodnicy zażywają leki na astmę, chociaż na nią nie chorują. Wówczas Therese Johaug w rozmowie z dziennikarza stwierdziła, że owszem nie ma astmy, ale czasem brała dozwolone leki przeciwastmatyczne, gdy była przeziębiona i nie uważa to za coś złego.
RZ