Japończycy podczas maratonu w Tokio udowodnili, że kwestie bezpieczeństwa biegaczy traktują wyjątkowo poważnie. Przed jego startem swoje ćwiczenia odbywały jednostki terrorystyczne, szkolono również miejscowych sklepikarzy i właścicieli punktów usługowych. Na tym nie poprzestano.
Na trasie biegu w Tokio pojawili się również biegający policjanci, którzy nagrywali przebieg imprezy wmieszani w tłum maratończyków. Ich nagrania były przekazywane w czasie rzeczywistym do centrum zarządzania całą akcją. Powodem takich działań były zarówno wydarzenia w Bostonie, narastające na początku roku napięcie pomiędzy Japonią a ISIS, jak i przygotowania do olimpiady (2020).
Podobne podejście do tematu prezentują organizatorzy Nagano Marathon. Jego 17. edycja odbędzie się dzień przed maratonem w Bostonie. Tym razem na trasę nie wybiegną policjanci - maratończycy. Miejscowa policja zdecydowała się użyć w tej roli dronów, które zostały zakupione do wsparcia drogówki, jednak posłużą do monitoringu wszystkiego, co się dzieje na maratonie i w jego okolicach.
Drony jako monitoring bezpieczeństwa zostaną zastosowane po raz pierwszy. Pomysłodawcy tego rozwiązania są jednocześnie świadomi, że same drony - chociaż pożyteczne - mogą stanowić zagrożenie dla biegaczy. Wypadki z ich udziałem nie są może częste, ale się zdarzają. W zeszłym roku podczas zawodów triatlonowych w Australii jedna z zawodniczek po zderzeniu z taką latającą kamerą trafiła do szpitala z urazem głowy. W USA podczas biegu dron spadł na całą grupę zawodników.
Celem uniknięcia takich zdarzeń japońskie maszyny nie będą latały bezpośrednio nad biegaczami i będą utrzymywane odpowiednio wysoko. Jeśli to nowatorskie rozwiązanie się sprawdzi, w przyszłym roku zostanie wprowadzone na szerszą skalę.
Dyskusja o masowym zastosowaniu dronów do monitoringu imprez sportowych trwa także w USA.
IB
Źródło: Japan Running News
fot. mat. pras.