FSZP: Ryszard Pawłowski - człowiek gór

  • Festiwal biegowy

– Mam szczęście, że robię to co kocham – powiedział podczas spotkania z uczestnikami Forum Sport, Zdrowie, Pieniądze legendarny himalaista Ryszard Pawłowski. Zdobywca dziesięć szczytów 8-tysięcznych opowiadał o swojej niezwykłej przygodzie z górami, wielkich wyprawach, najtrudniejszych szczytach i kolegach, wśród których wielu zostało na zawsze w drodze na szczyt.

– Wszystko zaczęło się na skałkach w Rządkowicach. To była świetna szkoła, dzięki której potem krok po kroku mogłem pójść w prawdziwe góry – zauważył Pawłowski.

W 1976 r. po raz pierwszy pojechał na Kaukaz. Następnie były techniczne wejścia w Dolomitach. Kolejne wyzwania to wyjazd do Patagonii, Andy Peruwiańskie, Alpy i góry w Nowej Zelandii. – W 1977 r. pojechałem do Afganistanu gdzie zdobyłem pierwsze trzy szczyty siedmiotysięczne - zauważył Pawłowski.

Potem już były Himalaje i pierwsze tragedie związane ze śmiercią kolegów. W 1983 r. w drodze niezdobytą ścianą szczytu Ganesh II w Himalajach Nepalu zginął Andrzej Hartman, sześć lat później taki sam los spotkał na południowej ścianie Lhotse Jerzego Kukuczkę.

Ryszard Pawłowski pięciokrotnie stanął na szczycie najwyższej góry świata - Mont Evereście. Cześć z tych wejść była sportowa, część komercyjna. – Cieszę się, że mogę być dla innych przewodnikiem. Lubię to, a przy okazji mogę z tego żyć – zauważył słynny himalaista.

Podczas swoich wypraw wielokrotnie ocierał się on o śmierć. W 1993 r. w drodze na Nanga Parbat złamał nogę i tylko pomocy kolegów zawdzięczał, że udało się go sprowadzić bezpiecznie do szpitala. – Na szczęście istnieje jeszcze solidarność w górach – zauważył Ryszard Pawłowski.

MGEL