Harpagańska Dycha co roku lepsza! [ZDJĘCIA]

  • Biegająca Polska i Świat

Już pierwsza edycja dychy w Sosnowcu cieszyła się tak ogromnym zainteresowaniem, że przed biurem zawodów ustawiały się kolejki rezerwowych zawodników, chętnych do przejęcia nieodebranych pakietów. Choć trudno w to uwierzyć, z każdą kolejną edycją zainteresowanych biegiem przybywa! Dzisiaj w Sosnowcu wystartowało prawie 1000 osób. Aż tyle i... tylko tyle, bo gdyby nie limit uczestników, chętnych byłoby znacznie więcej.

Trudno się dziwić, bo organizatorzy wychodzą naprzeciw oczekiwaniom zawodników. Korekcie poddano trasę, która przed rokiem była odrobinę dłuższa niż 10 km i w tym roku po raz pierwszy uzyskała ona atest. Wprowadzono też konkurencję nordic walking na dystansie 6 km. Dla uczestników przygotowano bogate pakiety z koszulkami technicznymi w dwóch kolorach, kalendarzami, napojami i bonami zniżkowymi od sponsorów. Najszybsi zawodnicy mogli liczyć na nagrody finansowe, również w kategoriach wiekowych a wśród wszystkich rozlosowano 50 nagród.

Zwycięzcami biegu okazali się Adam Czerwiński (32:13) i Ula Nęcka (35:49), natomiast w nordic walking najszybsi byli Bogdan Cyrus (35:50) oraz Marzena Spychała (40:10). Najlepszy z chodziarzy pokazał wielkie serce, przekazując całą swoją nagrodę na rzecz małej Ani, na której leczenie zbierano fundusze podczas biegu.

Pełne wyniki w naszym KALENDARZU IMPREZ.

A co sprawiło, że tak wiele osób chciało wystartować akurat w Sosnowcu?

Katarzyna Siemińska przyjechała na bieg z Mogilan pod Krakowem. – Sosnowiec to moje rodzinne miasto, więc bardzo chciałam tu przyjechać na bieg. Było warto – przyznała. – Fajnie było pobiec w mieście, w którym się spędziło większość życia i zobaczyć to miasto z innej strony, w biegu. Mogliśmy pobiec głównymi arteriami miasta a atrakcją był zbieg ze ślimaka. Trasa była prosta, także dzięki zbiegom. Choć ten ślimak przydałby się najbardziej na końcu trasy, przed metą – śmiała się. – A organizacyjnie też fajnie. Podoba mi się pomysł na koszulki, że są i różowe i niebieskie. Te różowe dla pań to dla mnie ewenement, bo wszędzie są białe, ewentualnie czarne, kolorowych nie ma w pakietach. Przynajmniej ja nie brałam udziału w takim biegu.

Michał Szczepańczyk pojawił się na tej imprezie już nie pierwszy raz, więc miał okazję obserwować pozytywne zmiany, które zaszły. – Oceniam je bardzo pozytywnie. Startuję tutaj, bo bieg odbywa się blisko mojego domu. Ale też podoba mi się trasa. W ubiegłym roku jej przebieg był trochę inny ze względu na remont, nie dało się jej skrócić w pewnych miejscach, teraz zostało to wyrównane i trasa ma atest – wyjaśniał. – Na szczęście o godzinie 11 słońce nie dawało się tak mocno we znaki, tylko na trasie trochę wiało i to utrudniało bieg. Ale samo przygotowanie trasy i jej przebieg oceniam bardzo dobrze. Podobnie organizację. Tutaj duży plus. Zero problemów organizacyjnych. Warto tu biegać, więc zapraszam za rok!

Pozostaje tylko zgodzić się z Michałem i zaprosić do Sosnowca na kolejną, czwartą już Harpagańską Dychę. Można zakładać, że będzie ona co najmniej tak dobrze przygotowana jak tegoroczna. Z pewnością będzie się cieszyć równie wielkim zainteresowaniem, ale spokojnie – organizatorzy nie wykluczają kolejnego zwiększenia limitów.

KM