Izabela Trzaskalska: „Całe życie przede mną!”

  • Biegająca Polska i Świat

Z Izabelą Trzaskalską mieliśmy już przyjemność się spotkać w październiku ubiegłego roku w Kole, kiedy zwyciężyła w Biegu Warciańskim z wynikiem 32:46, poprawiając życiówkę i pokonując kenijską koalicję. Teraz rozmawiamy z nią ponownie jako nowo mianowaną Mistrzynią Polski na 10 km, tuż po Biegu Fabrykanta w Łodzi.

Iza, gratuluję bardzo serdecznie! Spodziewałaś się takiego wyniku?

Izabela Trzaskalska: Prawdę mówiąc planowałam pobiec szybciej, nawet o minutę. Ruszyłam mocno, chciałam zobaczyć, jak wygląda moja dyspozycja trzy tygodnie po maratonie (na Mistrzostwach Świata w Londynie – red.). Ciężko mi było trenować po MŚ, może zabrakło czasu, a może po prostu już mi forma uciekła. Do piątego kilometra mi się fajnie biegło, ale potem mnie trochę odcięło.

Jak przebiegała walka na trasie z innymi dziewczynami?

Ja ruszyłam po swoje, Ola (Aleksandra Brzezińska, późniejsza brązowa medalistka – red.) się oderwała od dziewczyn, ale później trochę została. Na szóstym kilometrze dopadł mnie kryzys, i to mocny. Biegło mi się coraz gorzej. Miałam wrażenie, że Ewa Jagielska mnie dogoni. Nie widziałam jej, ale ktoś mi krzyknął, że jest blisko. Jest w mojej grupie treningowej, to ją znam i wiem, że jest bardzo mocna. Mam nadzieję, że za tydzień zdobędzie złoty medal w MP półmaratonie (3 września w Pile, nasza rozmówczyni tam nie startuje – red.).

Najważniejsze, że jest medal. Czas mnie niezupełnie zadowala, ale co chciałam zrobić w tym roku, to zrobiłam. Teraz może czas odpocząć, a potem powolutku trenować. Nie ma ciśnienia, czekam na następny sezon.

Ta trasa nie była jakoś specjalnie najszybsza?

Absolutnie nie, były długie podbiegi, ta nawrotka po bruku, gdzie się traciło dużo sił i energii... Nie ukrywam, że trasa była wymagająca. Inne dziewczyny też mówiły, że było trudno. Dobrze, że pogoda dopisała, nie było tak gorąco, chociaż trochę parno. Przyjechałam powalczyć o ten złoty medal, dobrze że się udało, chociaż był zagrożony! (śmiech) Ewa mnie doganiała, ale się sprężyłam na tym ostatnim kilometrze. Jakbym odpuściła, to Ewa by mnie na końcu zgrzała! (śmiech) Ale jest złoto i się cieszę!

Tu w Łodzi już kiedyś biegałaś?

Tak, i to właśnie Bieg Fabrykanta, w 2014. Nawet wygrałam, miałam czas około 35:30 (dokładnie 35:24 – red.).

Wracając do Mistrzostw Świata – możesz nam opowiedzieć coś więcej o maratonie w Londynie? Wiosną w Warszawie zrobiłaś wspaniałą życiówkę łamiąc 2:30 (2:29:56, Orlen Warsaw Marathon – red.), a tam chyba wyszło trochę poniżej oczekiwań?

Zaczęło się dla mnie korzystnie, dziewczyny nie ruszyły za mocno, ale od początku nie czułam się najlepiej. Nie było wcale tak lekko i skończyło się wynikiem ponad pięć minut poniżej życiówki. Chociaż załapałam się do grupki, to nogi mi bardzo siadły, od samego początku nie było fajerwerków. Wynik jak wynik, nie ma szału. Pojechałam na te MŚ, szkoda że tylko na trzy dni i musiałam wracać. Nie było czasu na zwiedzanie, nawet na stadionie nie byłam. Ale i tak to było fajne doświadczenie, cieszę się, że tam byłam. A na razie trenujemy dalej. Całe życie przede mną.

W tych ostatnich miesiącach wydaje się, że wszystko Twoje, jesteś na krzywej wznoszącej. W zeszłym roku zrobiłaś życiówki na wszystkich krótszych dystansach, w tym roku w maratonie... Który z tych dystansów jest Twój ulubiony?

Zdecydowanie 10 km! Piątkę też lubię, w ogóle krótsze dystanse. Ale w tym roku tak wyszło z maratonami, najpierw życiówka na Orlenie, potem krótki okres przed drugim maratonem. Królewski dystans też jest fajny, ale mam jeszcze do niego respekt. Musiałam wiosną zrobić minimum, a potem niedługo już był Londyn. Może te dwa maratony były w trochę za krótkim odstępie?

Jakie są Twoje bliższe i dalsze plany, no i największe marzenia sportowe?

Plany to dopiero na następny rok... Teraz spokojne treningi i może jeszcze jakieś starty, a potem będę się przygotowywała od listopada do następnego sezonu. Najważniejsze będą Mistrzostwa Europy (w sierpniu 2018 w Berlinie – red.). Mam nadzieję, że znowu mi się uda zrobić minimum w maratonie. Powinno być lepiej, niż na ostatnich MŚ. I dalej pomału się poprawiać. W dalszym terminie to chciałabym wystąpić na najbliższych Igrzyskach Olimpijskich za trzy lata w Tokio. Oby tylko zdrowie dopisało. Jak będzie zdrowie, to damy radę!

Naszej nowej Mistrzyni życzymy zdrowia i spełnienia wszystkich marzeń!

Rozmawiał Kamil Weinberg