Niedawno pisaliśmy, że belgijski ultramaratończyk szykuje się do pobicia rekordu szybkości na Appalachian Trail. Jednak, gdy rozpocznie swoją rekordową próbę, może się okazać, że będzie musiał biec szybciej niż zamierzał. Obecny rekord wynosi 45 dni 12 godzin i 48 minut. Ten czas próbuje poprawić Harvey Lewis (na zdjęciu).
Amerykanin to doświadczony ultramaratończyk, ale 3600 km w jednym podejściu jeszcze nie przebiegł. Najdłuższe biegi w jego karierze to 400-kilometrowy Gobi Trail Ultra i 241-milowy Big Backyard Ultra. Na swoim koncie ma również udział w Badwater, gdzie przed rokiem zajął trzecie miejsce, 2 lata temu był drugi, a w 2014 r. zakończył długie zmagania z upałem w glorii zwycięzcy.
Na Appalachian Trail, z powodu burzy, Harvey Lewis ruszył z jednodniowym opóźnieniem. Ze Springer Mountain wystartował 30 maja. Planuje codziennie pokonywać ponad 80 km. Na razie trzyma się planu, chociaż nie obyło się bez przygód. Trzeciego dnia wyzwania zgubił drogę. Aby następnego dnia znaleźć się tam, gdzie powinien, musiał zacząć bieg już o 4:00 rano i nadrobić nieco ponad 10 km. Pogoda też nie ułatwia mu zadania. Burze i deszcze towarzyszą mu regularnie.
Jako wsparcie Lewisowi służy jego ojciec, który prowadzi samochód z jedzeniem. Żywności zabraknąć nie może. Amerykanin planuje każdego dnia zjadać co najmniej 9000 kcal. Może też liczyć na miejscowych biegaczy, którzy chętnie towarzyszą mu na trasie. O tym, czy udało mu się zmienić FKT (fastest known time – najszybszy znany czas) na Appalachian Trail dowiemy się 14 lipca. Cztery dni później na tę samą trasę, z zamiarem rekordowo szybkiego biegu ruszy Belg - Karel Sabbe.
Obaj biegacze znaleźli wspólną motywację do swojego wyzwania. Jeden i drugi jest właśnie w trakcie czytania książki „North”, w której Scott Jurek opisuje własne doświadczenia z biegu przez Appalachy.
Profil Harveya Lewisa: ZOBACZ
IB