Kolorowe Ptaki biegów ULTRA - Sylwia Lasok.

Kolorowe Ptaki biegów ULTRA - Sylwia Lasok.

Sylwia jest biegaczką, ponieważ tak postanowiła. Dokładnie 1 stycznia 2013 roku wyszła z domu na swoje pierwsze w dorosłym życiu bieganie. Przebiegła wtedy 4 km i pomyślała “zostanę biegaczką”. Tak się to tego pomysłu zapaliła, że już 4 miesiące później stanęła na starcie I Maratonu Lubelskiego. Ponieważ wierzy w przeznaczenie i symbole uznała że skoro ćwiczyła 4 miesiące, to jest zrozumiałe, że zeszły jej po tym biegu 4 paznokcie. Na szczęście strata okazała się odwracalna, a zapał pozostał. I w ten sposób, regularnie biegając i sporadycznie startując w zawodach dobiegła do lutego 2016. Był to miesiąc w którym wystartowała w I edycji biegu Ultra Śledź w Puszczy Knyszyńskiej. Okolice Supraśla zimą w 2016 roku na szczęście nie były zasypane śniegiem, więc cała trasa była przyjemnie biegowa. Być może przygotowanie fizyczne i sprzętowe jeszcze nie było na najwyższym poziomie za to na pewno Sylwia zwracała uwagę swoimi legginsami. Zapewne usłyszała wiele pytań “czy aby na pewno nie zimno Ci w nogi”.


Ten pierwszy start zabrał Sylwię całkowicie w świat ultra i już  w nim pozostała. Jak sama mówi: “zaczęłam biegać ultra, ponieważ uważałam, że to niemożliwe przebiec dystans 100 km, a jednocześnie myślałem, że to w sumie proste. A jak już się przebiegnie, to na pewno czeka na mecie jakieś objawienie. A wiecie co, nic. Nie ma objawienia, przynajmniej mnie nie spotkało. Tak samo jak na 30 kilometrze maratonu nie widziałam żadnej ściany. Żadnej. Nigdy.” W bieganiu Sylwia jest całkowicie spontaniczna, zarówno jeśli chodzi o ćwiczenia jak i starty. Jak o czymś pomyśli to realizuje, a pora roku ani stan przygotowania wcale nie mają znaczenia. Liczy się pomysł i dobra zabawa. Dlatego potrafi podjąć decyzję o starcie w jakiś zawodach na tydzień przed. Biegam ultra ponieważ “daje mi to możliwość zwiedzania kraju. Dzięki biegom odkryłam góry, wcześniej zawsze jeździłam nad morze. A w biegu jest zawsze dużo czasu” Jako osoba o niezwykłym temperamencie zawsze wprowadza dużo dobrej energii wszędzie gdzie się pojawi. Śpiewa, tańczy, czasami zagra na ukulele. I wciąż się śmieje, chyba to niemożliwe żeby zobaczyć inną twarz Sylwii. W związku ze swoimi przesądami przed każdym startem stawia tarota. A dodatkowo spotyka się z koleżankami i odprawiają czary przygotowując różne amulety na bieg. “A potem noszę ten kamień w plecaku przez całą trasę …”
Raz tylko z tej spontanicznej, uśmiechniętej dziewczyny wyszedł duch walki. Stało się to nieukończonym starcie na Maderze. MIUT jest biegiem trudnym, bardzo trudnym. Dodatkowo pogoda jest wielkim utrudnieniem - odbywa się w czasie kiedy są częste opady nad wyspą. Po 92 kilometrach w swoim pierwszym starcie musiała się poddać, ale jeszcze zanim opuściła Maderę już wiedziała - i zapowiedziała - że musi za rok wrócić i się z biegiem “policzyć”. Jak się okazało, to “musi” było prorocze do tego stopnia, że aż stało się przekleństwem. Przez blisko rok trenowała solidnie. Była tak bardzo skupiona na swoim celu, że zaczęła nawet biegać na bieżni w klubie, coś czego przecież “najbardziej w bieganiu nie znoszę”. Zarywała nawet noce żeby zrobić trening. Start na Maderze stał się prawdziwą obsesją do tego stopnia, że miała w nocy koszmary. “Śniło mi się że biegnę w japonkach że zapomniałam plecaka. Często śniło mi się że zgubiłam się na trasie”. Jak sama mówi “to było już bardzo niezdrowe uzależnienie.” Na szczęście dla siebie bieg na Maderze ukończyła. Kosztowało to jednak tak dużo sił, że na kilka miesięcy odstawiła buty biegowe do szafy.

Znając jednak pasję i wielką energię Sylwii liczymy, że już niedługo spotkamy się na jakiejś biegowej trasie. Póki co spełnia się jako kibic, hodowca pomidorów, a w wolnym czasie układa nowe piosenki. I wyrusza w podróż do ulubionej Portugalii. “Wsiadamy w campera, 4 dni w drodze, a potem cały miesiąc wałęsania się po portugalskich wioskach. Kocham to.”

Wróciła też do swoich czarów. “Wróżę przed każdym biegiem i mogę powróżyć każdemu, jestem taką wróżką ultra. Jeśli ktoś chciałby wiedzieć jak mu pójdzie, jaka będzie pogoda albo czy coś zgubi na trasie to zapraszam. Przepowiadam biegową przyszłość.” A jaką przyszłość biegową przewiduje Sylwia dla siebie? “Na liście moich marzeń są oczywiście nadal starty w biegach ultra. Pierwszy z nich to 100 km w Portugalii w biegu UTSM (Ultra Trail de Sao Mamede), a drugi to któryś z biegów na Azorach. Najchętniej EPIC Trial Run Azores. I oczywiście chciałbym przebiec wszystkie biegi ultra w polskich górach.” 

 

zdjęcia: archiwum własne

PARTNERZY

PARTNERZY MEDIALNI