"Opactwo wykonuje wspaniałą pracę dla Maratonu"

  • Festiwal biegowy


Opactwo Benedyktyńskie/ Fot. wwww.opactwo.pl
 

Rozmowa z Krzysztofem Reznerem pomysłodawcą Maratonu Benedyktyńskiego. Impreza rozpocznie się 27 lipca o godz. 9:00 w Przemyślu, zakończy w Jarosławiu. Do zawodów można się zgłosić w dniu imprezy w sekretariacie zawodów, który będzie się mieścił przy linii startu w Przemyślu w godz. 6:30-8:30.

Włożył Pan dużo wysiłku w przekonanie innych, że Maraton Benedyktyński jest potrzebny na Podkarpaciu. Skąd wziął pomysł organizacji takiego biegu?

Jestem biegaczem. Startuję w maratonach w Polsce i za granicą. Zawsze brakowało mi takiego wydarzenia w moim regionie. Często, ze znajomymi żałowaliśmy, że nie możemy pobiec u siebie. Nie zanosiło się na to, że ktoś taki miejscowy bieg zorganizuje, więc postanowiłem spróbować sam.

Opactwo to nietypowy organizator biegu. Dlaczego zgłosił Pan swój pomysł właśnie tam?

Początkowo próbowałem zainteresować tym pomysłem inne instytucje, bardziej związane ze sportem. Niestety nie wykazały zainteresowania i w końcu trafiłem do Opactwa Jarosławskiego. Nie żałuję, że tak się stało. Nie mógłbym sobie życzyć lepszej współpracy. Zaangażowanie księdza Pieńkowskiego i innych osób jest ogromne. Wykonują wspaniałą pracę.

Współpraca zaczęła się od półmaratonu?

Nie wiedzieliśmy, czy to się uda, ale daliśmy radę. Trochę się obawialiśmy kłopotów organizacyjnych. Start i meta były w różnych miejscach.  Trzeba było zapewnić dojazd, zadbać o atrakcje i zmieścić się w limicie czasu. Byliśmy zadowoleni z efektów. Nie było opóźnień i wszyscy dobrze się bawili. To nas zachęciło, by zorganizować maraton z Przemyśla do Jarosławia.

Jaka jest trasa tegorocznego maratonu?

Malownicza, ale wymagająca. Wiedzie przez okoliczne wioski. Sporo jest podbiegów, teren jest dosyć pagórkowaty.  Bieg odbędzie się 27 lipca, a więc nie są wykluczone upały. Wiadomo, że deszcz i niska temperatura nie są przyjemne, ale nie przeszkadzają biegaczom, tak jak upały.

Czy Maraton Benedyktyński  cieszy się zainteresowaniem?

Zbliżamy się do końca limitu numerów startowych. Bardzo nas to cieszy. Szczególnie, że to nowy maraton, a każdego weekendu, biegacze mają z czego wybierać. Kalendarz biegów w kraju jest mocno zapełniony. 

Myślę, że po przeczytaniu regulaminu, biegacze zastanawiają się, dlaczego zamiast makaronu na mecie czeka na nich bigos?

To łatwo wyjaśnić. Podczas jesiennego Półmaratonu Benedyktyńskiego bigos cieszył się taką popularnością, że stał się tradycyjnym daniem naszych imprez. Nie mogliśmy zawieść biegaczy, więc z bigosu nie zrezygnowaliśmy, mimo wakacyjnej aury. Oczywiście woda i owoce też będą.

Strona biegu: http://www.opactwo.pl/

Rozmawiała Ilona Berezowska