Niedziela, ciepłe majowe popołudnie, właśnie zaczął padać (jak się później okazało - przelotny) deszcz. Wszyscy schronili się do namiotów, na leśnej polanie została tylko orkiestra. Orkiestra dęta gra... dla wszystkich, którzy właśnie dotarli do mety. A gra z taką pasją, że wkrótce przestaje padać...
10 maja w niewielkiej miejscowości Żytno zorganizowano pierwszy bieg przełajowy pn. „Leśna Dziesiątka” oraz marsz nordic walking. Impreza powołała do życia sekcję biegową KS Victoria Żytno. A więc debiut.
Do kroniki...
Ponad 120 zawodników rywalizowało na piaszczystych i szutrowych dróżkach. Pierwsi na 10-kilometrową trasę ruszyli biegacze. Za nimi wystartowali kijkarze, którzy mieli do pokonania 7 kkm leśnych ścieżek.
W biegu pierwszy finiszował Piotr Magiera z Myszkowa. Tuż za nim przybiegł Zbigniew Kalinowski z Częstochowy, a podium uzupełnił Piotr Koń z Ręczna. Wśród kobiet bezkonkurencyjna była Ewa Brych-Pająk z Częstochowy, przed Katarzyną Oleś z Łodzi i Karoliną Gawrońską z Wrocławia.
Trójka najszybszych w marszu nordic walking to: Arkadiusz Koselski z Bełchatowa, Sławek Kacprzak z Justynowa i Włodzimierz Kaczmarek z Łodzi. Najszybsze kobiety to: Mirosława Banaszczyk z Silnicy, Izabela Kowalczyk ze Zduńskiej Woli Karsznice i Bożena Ordanik z Niedośpielina. Warto wspomnieć, że spośród prawie 50 uczestników marszu panie te zajęły odpowiednio 5, 6 i 7 miejsce open!
… także tej prywatnej
Mój występ w Żytnie był dopiero drugim startem w zawodach w tym roku. Przyjechałem na miejsce dość wcześnie, dlatego postanowiłem zapoznać się z trasą i udać na kilkukilometrowy spacer. Leśna droga i ścieżki, miejscami sporo piachu, w miarę płasko bez podbiegów, trzeba dobrze rozłożyć siły i ognia – planowałem oczekując efektów ostatnich treningów i wzrostu formy.
Pogoda do biegania była wyśmienita - pochmurno i chłodzący wiatr - najpierw w twarz, ale później już w plecy. Taktyka na bieg - nie podpalać się na początku, później zobaczymy...
Zacząłem spokojnie, oszczędzając siły i trzymając się planu, by na drugiej połowie dystansu przyśpieszyć. Na początku wszystko szło tak jak sobie zamierzyłem. Niestety na 6. kilometrze poczułem ukłucie w łydce. Skurcz? Niemożliwe, nie forsowałem przecież tempa. KONTUZJA, ale co? Nadciągnięcie, naderwanie... Na szczęście da się biec...
Taktyka diametralnie się więc zmienia - zacisnąć zęby i dobiec do mety. Zostały już tylko 3-4 km... dam radę.
Dałem radę. Nie było mowy o przyśpieszeniu na ostatnich metrach, ale za to szczęśliwie dobiegłem do mety i - jak się okazało później - utrzymałem tempo biegu i pozycję! Ostatecznie ukończyłem bieg na 9. miejscu - jak dla mnie rewelacja! Teraz pozostaje krótka przerwa z szybkim bieganiem (przesiadam się za to na rower).
Jak wypadł debiut?
Dobrze zorganizowane biuro zawodów (lokalizacja leśna polana), ciekawa, oznaczona trasa.
Dla każdego coś miłego, czyli bieg lub marsz z kijami, medal i profesjonalny pomiar czasu.
Do tego smaczny ciepły posiłek, a po zawodach losowanie upominków.
Atrakcje dla dzieciaków - balony, malowanie twarzy
Bezcenne „We are the Champions” dla najlepszych, zagrane przez orkiestrę dętą...
Żytno - jak najbardziej polecam!
Piotr Bodanka, Ambasador Festiwali Biegów
fot. Mateusz Tęcza, „Leśna Dziesiątka”, Piotr Bodanka