Marek Jaworski jest pasjonatem biegania od kilkunastu lat. Uczestniczy w różnych imprezach biegowych. Również w Festiwalu Biegowym, organizowanym przez Fundację Sądecką.
Kiedy wyczytano jego nazwisko podczas losowania głównej nagrody 34. Festiwalu Biegowego w Piwnicznej – Zdroju, nie dowierzał, że to chodzi o niego.
Ściska pan w ręku kluczyki do nowego samochodu, usiadł pan w środku za kierownicą wygranego auta. Jakie to uczucie?
- Warte wszystkie pieniądze. Zapewniam.
Przed rozpoczęciem losowania głównej nagrody tegorocznego festiwalu pomyślał pan: może to do mnie trafi ta nagroda?
- Oczywiście coś takiego przemknęło mi przez głowę, ale nie myślałem, że ten festiwal stanie się dla mnie i mojej rodziny tak szczęśliwy. Zacząłem biegać kilkanaście lat temu. Zapisałem się na Festiwal Biegowy po pierwsze by się sprawdzić na trasie, ale też, by sięgnąć właśnie po nowy samochód.
Kiedy podczas losowania głównej nagrody 34. Festiwalu Biegowego w Piwnicznej – Zdroju wyczytano pana nazwisko, pomyślał pan: „Nie to nie może być prawda”. Tak było?
- Powiem szczerze, po cichu na to liczyłem, że właśnie do mnie uśmiechnie się szczęście. I tak się stało. Jakoś tak czułem, że się uda. Ale nie ukrywam jestem trochę w szoku.
Od ilu lat pan biega i od ilu lat bierze pan udział w Festiwalu Biegowym?
- Kilkanaście lat temu po raz pierwszy wystartowałem w Festiwalu Biegowym. W tym roku pobiegłem w maratonie. Jestem członkiem klubu Visegrad Maraton Rytro. Uczestniczę w różnych wydarzeniach biegowych w kraju i za granicą.
Lubi pan przyjeżdżać do Piwnicznej – zdroju na Festiwal Biegowy?