Podczas wakacji 12 kenijskich mistrzów biegowych przemaszerowało 836 km, by zwrócić uwagę na problem przemocy w Kenii i zebrać fundusze na jego rozwiązanie. Sztafeta złożona m.in. z Wilsona Kipsanga i Stephena Kiproticha pokonywała codziennie 40 km, a ich kibice wpłacali dowolne sumy pieniędzy na konto projektu. W sierpniu marsz się zakończył, a na koncie znalazło 90 tys. dolarów. To dużo mniej niż zakładali mistrzowie, którzy planowali uzyskanie sumy 250 tys. Jednak nie wszystko stracone. Ich projekt zainspirował biegaczy w innych częściach świata.
Pałeczkę przejęło dwóch brytyjskich maratończyków. Rob Young to biegacz, który niedawno zrealizował projekt „370 maratonów w 365 dni”. Gdy tylko zakończył ostatni maraton z tej serii, przyłączył się do programu Run Across USA. Zrobił to dla celów charytatywnych związanych z przemocą i molestowaniem. Idee afrykańskiego „Marszu dla Pokoju” są mu bliskie, dlatego postanowił się do niego przyłączyć i pokonać ponad 3000 km w Wielkiej Brytanii. Po drodze odwiedzi 400 miast. Nie będzie jednak sam.
Brytyjska wersja marszu będzie rodzajem sztafety i Rob Young podzieli się kilometrami z Adamem Hollandem, rekordzistą świata w najszybszym pokonaniu 10 maratonów w ciągu 10 dni.
Swój marsz rozpoczęli 13 września, wtedy też odebrali pochodnię od kenijskich pomysłodawców „Marszu dla Pokoju”. Oddadzą ją w Londynie, gdzie zakończy się brytyjska sztafeta. Dalej pochodnia pojedzie na maraton do Chicago i Nowego Jorku. Przez cały czas będzie trwała zbiórka funduszy.
IB