Misja UTMB Ambasadora. Kamil Leśniak chce być najlepszym Polakiem w historii imprezy

  • Biegająca Polska i Świat

Ponad 10 000 zawodników przyjeżdża pod koniec sierpnia do Chamonix u podnóża Mont Blanc, by zmierzyć się z trasami jednego z najbardziej prestiżowych, pięknych, wymarzonych biegów ultra na świecie - The North Face® Ultra-Trail du Mont-Blanc® (UTMB). Główny dystans 168 km jest wisienką na torcie dla większości ambitnych biegaczy górskich z zacięciem na ultramaratony. W tym roku moja kolej! Zdecydowałem się nie tylko wziąć w nim udział, ale chcę powalczyć o najlepszy wynik Polaka w historii tej imprezy. Po to właśnie jadę na 2 miesiące w Alpy - żyć skromnie, trenować mocno i skupić się na celu.

Ultra Trail du Mont Blanc - to marzenie chyba każdego ultramaratończyka. Jest trudny, długi, piękny, wyzywający. ponad 9500m przewyższeń! Na dystansie 168 km po alpejskich ścieżkach uzbierało się 9500 metrów przewyższenia! Czas zwycięzcy wynosi 20 godzin i 36 min. Xavier Thevenard wyśrubował ten czas w ubiegłym roku, bijąc wcześniejszy rekord Kiliana Jorneta (którego książka była dla mnie wielką inspiracją) zaledwie o 2 minuty! Cały dzień biegania, a rekord ledwo drgnął.

Jeszcze żadnemu Polakowi nie udało się wejść do pierwszej dziesiątki w tychże zawodach. I żadnemu z nich nie udało się zejść poniżej doby w tychże zawodach. Najlepszy czas zawodnika spod biało-czerwonej "bandery" to 28 godzin, 3 minuty i 43 sekundy. Uzyskał go w 2013 roku Oskar Zimny, co dało mu 65. miejsce. Najbliżej wejścia do ścisłej elity był Piotr Hercog, który 2012 r. zajął 15. miejsce, ale na niepełnej trasie (skrócono ją z powodu warunków pogodowych do 115 km). Najwyższą lokatę na pełnej, 168-kilometrowej trasie osiągnął Krzysztof Dołęgowski, który zajął 30. miejsce w 2011 r. Moim marzeniem jest trafić na szczyt tej listy. Być najlepszym.

Analizując wyniki biegaczy z elity oraz dwóch najlepszych polaków z pełnej trasy UTMB w latach ubiegłych, wyciągnąłem wiele interesujących danych. Gdyby dobrze przypatrzyć się tym liczbom, można spróbować się pokusić o stworzenie dobrego planu, taktyki na ten bieg. Czemu nie mówię "idealnego"? Jest wiele czynników, które wpływają na czas ogólny – nie jest to tylko taktyka. Dla elity są to rywale (z czym wiąże się szarżowanie na początku, gdy trudno zachować zimą krew), kontuzje, zgubienie się. Czemu nie mówię bardzo dobrego? Ten bieg dla mnie, Polaka, jest bardzo tajemniczy i bardzo długi. 

Marszczycie brwi ze zdziwieniem czytając, że uważam go za "tajemniczy"? Niby to będzie już 12. edycja, ale ja mało wiem o ściganiu w Alpach, nie wychodziłem dotąd poza nasze, polskie podwórko. Nie ścigałem się z chłopakami, którzy wbiegają sobie na Mont Blanc w ramach zwykłego treningu, nie wiem co znaczy prawie 170 kilometrów po takich górach. Samo analizowanie wyników również nie jest łatwe. Zbyt mało było takich, na których można się oprzeć, biegaczy z wysokich miejsc.

Mając już pewne doświadczenie w ściganiu się w czołówce, i na podstawie tego, co słyszałem o tym jak biegają w Alpach - wiem, że będą biec bardzo mocno. Chcą pokazać sobie nawzajem kto jest najlepszy. Chcą zmiażdżyć się psychicznie - to również element taktyki. To młodzi gniewni. Wiem również, że opłaca się zachować zimną krew, ustalić taktykę i trzymać się jej. Wiele szarpania na początku odbija się na wahaniu tempa w dalszej części biegu, a przecież to tak długi wyścig. I zupełnie inne góry. Tatry w skali makro!

Czemu o tym piszę? I czemu piszę o tym właśnie teraz, jak to dopiero za 2 miesiące?

Mam marzenia. Jednym z nich jest UTMB. Nie, nie tylko ukończenie tego wyśnionego biegu, na który udało mi się zakwalifikować. Ja chcę być najlepszym Polakiem, który skończył ten wyścig. Chcę trafić do Top 15. Aby marzenia się spełniły, trzeba do nich dążyć. Stopniowo, ale cały czas do przodu. Nie do tyłu i nie w miejscu. Do przodu! I trzeba mieć plan.

Niedługo stuknie mi 8 lat od momentu, kiedy pierwszy raz wystartowałem w zawodach biegowych dla amatorów i powiedziałem sobie, że chcę więcej. Od tamtego czasu startowałem z coraz większą intensywnością, a apetyt na bieganie i osiąganie coraz więcej - rósł. Rósł w miarę jedzenia. Od początku przygody z bieganiem interesowały mnie wyzwania. Trudne, wymagające wiele potu i łez, skupienia i walki.

Zauroczyłem się w bieganiu ultra jeszcze w czasach, gdy nie przebiegłem na wyścigu dystansu dłuższego niż 10 km. Uparcie twierdziłem, że jakbym był na starcie Marathon de Sables, dałbym radę. Byłem uparty i… nadal jestem. Tylko teraz może ciut mądrzejszy... Marzyłem o wielkich "igrzyskach" ultra i o super mocach. Teraz patrzę na to z mniejszą dozą romantyzmu, wiem, że marzenie to nie błąkanie się z głową w chmurach, mówienie sobie: chciałbym kiedyś... Teraz mówię sobie: ZROBIĘ TO. A super moce to tylko wytrenowanie i skupienie. Moje marzenia to moja pasja, rozwijanie się jako biegacz ultra, chcę wyciągnąć z siebie maksimum. Dużo i spokojnie!

Wspaniałym przykładem do naśladowania, może okazać się staruszek Marco Olmo. Niedługo skończy 66 lat. W 2006 r. jako 58-latek potrafił te zawody wygrać! Analizując na chłodno przebieg jego wyścigu zobaczyłem, że chłop czaił się przez większość trasy na 3. miejscu, by w ostatnim etapie zaatakować i wygrać.

Wiem już, że pytanie nie zaczyna się od "Czy" tylko "Jak".

Mój plan jest prosty, ale ambitny. Trochę szalony, trochę romantyczny, mam nadzieję, że również metodyczny. Jak opowieść z książki. Wyjadę na dwa miesiące w Alpy, zabierając ze sobą potrzebne jedzenie i sprzęt do biegania i spania. Będę trenował, poznawał trasę, aklimatyzował się w wysokich górach, przyzwyczajał organizm do długich zbiegów i funkcjonowania przy niedostatku tlenu. A wieczorami, nad menażką makaronu z sosem, która będzie mi służyć również za grzejnik - będę analizował międzyczasy, taktykę chłopaków z czołówki, wyniki Polaków.

Chcę być gotowy na bieganie na wysokim światowym poziomie. Chcę być jak Marco Olmo, czaić się za plecami by w odpowiednim momencie zaatakować i wygrać. Wygrać z sobą i dystansem. Dużo i spokojnie… Nie jadę tam jeszcze z planem by wygrać ten bieg, czuję się na to jeszcze za "mały". Ale poznać go bardzo dobrze i zawalczyć o najlepszy wynik "biało-czerwonych". Chciałbym złamać 24 godziny. Powiesz, że to zuchwałe? Nie spadłem z Księżyca. Znam swoje możliwości i wiem, że stać mnie na to, tylko potrzebuję szansy.

Czas bym wyjechał właśnie nastał! Każdy ma jakiś plan na wakacje, na wypoczynek. Czy to góry, morze, jezioro, albo spokojna działka. Ja wakacje chcę poświęcić na realizację swojego marzenia. To będzie ciężka praca, ale i mój idealny wypoczynek.

Życie we Francji nie należy do najtańszych. Jako student i kombinator połączyłem najniższe koszty, starając się zachować odrobinę wygody, żeby móc się dobrze regenerować po ciężkich treningach. Za kilka dni wrzucę do samochodu najpotrzebniejsze rzeczy - śpiwór, namiot, dużo makaronu, sprzęt do gotowania, inspirujące książki i sprzęt do treningu i ruszam. Będę miewał dostęp do Internetu i postaram się relacjonować jak mi idzie. Opowiem o moich doświadczeniach, refleksjach, analizach. Nadchodzi czas skupienia i ciężkiej roboty. Ale i przyjemności z biegania, spędzania czasu w pięknych górach.

Do pełni szczęścia brakuje mi niewiele. Jeśli podoba Ci się mój projekt, i chcesz pomóc - będę bardzo wdzięczny. Docenię każdą złotówkę, odżywki dla sportowców, wsparcie sprzętowe (wyprawowe). Chętnych do pomocy proszę o kontakt na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., albo o wsparcie na konto:

72 1020 5011 0000 9802 0269 0360
Z dopiskiem  "Misja UTMB”

Liczę również na Wasze kciuki. Bądźcie ze mną do końca. Do mety Ultra Trial du Mont Blanc!

Kamil Leśniak, Ambasador PZU Festiwalu Biegowego

fot. Archiwum Kamila Leśnaka