Nadal biegają na Rysy. Mamy trzecie miejsce

  • Biegająca Polska i Świat

Jest instruktorem szkoły wspinaczkowej Pro Climbing i miłośnikiem biegania. Uwielbia też wyzwania. Jednym z nich był bieg na Rysy. Choć nie pobił rekordu Piotra Łobodzińskiego, nie zbliżył się też do wyniku Marcina Świerca to czas, w jakim pokonał trasę z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka i dalej na najwyższy szczyt Polski może budzić uznanie. Wynik Rafała Szewczyka to 1 godzina i 44 minuty.

„Będzie krótko o niepotrzebnej brawurze i robieniu roboty, która nikomu się nie przyda” – zaczyna swój wpis na facebooku biegacz. Mimo lekkiego podejścia do swojego osiągnięcia Szewczyk przygotował się do niego bardzo poważnie. Miał przygotowaną strategię (obmyśloną podczas treningu na klatce schodowej wieżowca na poznańskim osiedlu Żegrze) zarówno na plan minimum jak i maksimum. W pierwszym przypadku zamierzał wbiec na Rysy w dwie godziny, w drugim … poprawić wynik Piotra Łobodzińskiego.

Szewczyk pokonał trasę do Morskiego Oka w 40 min. Kwadrans później był już nad Czernym Stawem. – Po tym już niewiele pamiętam – relacjonuje. – Przy Buli pod Rysami zaczął się śnieg. Pierwszy śnieg tego lata… Potem były łańcuchy, lód i… Na końcu przed szczytem słońce strzeliło mi w twarz ciepłem! Na szczycie melduję się jako pierwszy tego dnia. 1:44. Wyję z radości.

– Zdaję sobie sprawę, że takie eskapady są bez sensu, ale to dzięki nim życie ma sens – kończy biegacz z Poznania dodając z przymrużeniem oka, że ponieważ nie wie, czy ktoś jeszcze poza Łobodzińskim, Świercem i nim próbował się zmierzyć z trasą Palanica Białczańska-Rysy to stawia się „na najniższym stopniu podium tego fajnego, zaocznego wyścigu”.

MGEL

PARTNERZY

PARTNERZY MEDIALNI