Bracha „Beatie” Deutch to maratonka, która pierwszy bieg na 42 km i 195 m ukończyła zaledwie po 4 miesiącach treningu. Od tamtej pory (2016 r.) wygrała maraton w Jerozolimie, została mistrzynią Izraela w półmaratonie i maratonie. Wygrała tegoroczny maraton w Rydze.
Beatie jest również mamą pięciorga dzieci. Ten fakt nie przeszkadza jej w bieganiu. W 2017 r. ukończyła maraton w Tel Awiwie będąc w siódmym miesiącu ciąży.
Beatie, która urodziła się w USA, a od 2009 r. mieszka w Izraelu, biega w spódnicy i chustce na głowie. Jest ortodoksyjną Żydówką i, jak się okazuje, właśnie kwestia wiary może zaważyć na jej sportowych planach. Przestrzeganie szeregu zakazów i nakazów nie wyklucza biegania, ale daty rozgrywania biegów mają znaczenie. W styczniu ta nietypowa biegaczka dokładnie sprawdziła kalendarz. Upewniła się, że jej plany nie stoją w sprzeczności z wymogami jej wiary i ogłosiła, że szykuje do Igrzysk Olimpijskich w Tokio.
Wszystko szło dobrze aż do momentu, gdy Beatie odkryła, że zmiana miejsca rozgrywania maratonu olimpijskiego wiąże się również ze zmianą terminu biegu. W dniu maratonu przypada szabat.
„To odkrycie było dla mnie jak uderzenie w brzuch” - napisała na swoim profilu biegaczka i ogłosiła jednocześnie, że wszystkie przygotowania mogą pójść na marne. W czasie szabatu nie będzie mogła pobiec. Święto wyklucza jakąkolwiek pracę.
Izraelska biegaczka wierzy, że Bóg znajdzie sposób na rozwiązanie jej problemu i data olimpijskiego biegu w Sapporo może jeszcze zostać zmieniona. W tym celu rozważa napisanie petycji do organizatorów. O tym problemie mówiła też również podczas programu telewizyjnego.
„Będę kontynuowała trening i zrobię wszystko, by uzyskać kwalifikacje. Nie poddam się łatwo. Zrobię wszystko, co będę mogła, żeby zmienić datę olimpijskiego maratonu” - deklaruje biegaczka, która już raz musiała odpuścić. Mimo wyników zgodnych z wymaganym minimum, nie wzięła udziału w mistrzostwach świata dokładnie z tego samego powodu.
IB