Za nami druga runda Panewnickiego Biegu Dzika. Zarówno my, jak i uczestnicy podeszli do tego startu z pewną dozą ostrożności.
Na miejscu pojawiliśmy się z małą rezerwą czasową. Nie nie zastaliśmy ani tłumów ani bałaganu. Biuro zawodów zorganizowano zupełnie inaczej niż w pierwszej rundzie. Zdecydowanie lepiej. Biegacze tuż przed odbiorem numeru startowego mogli zerknąć na tablicę i rozeznać się gdzie podejść. A czekało na nich kilka stanowisk. Przestrzeń. Jednym słowem - organizatorzy odrobili lekcję!
Spóźnialscy biegacze też jakby nieco bardziej zdyscyplinowani niż miesiąc temu.
Bez wątpienia o frekwencji zadecydowała pogoda. Szarość za oknem z pewnością skłoniła tych wcześniej niezapisanych i nieopłaconych do pozostania w domach. Wolne miejsca parkingowe nieco nas zdziwiły.
Już się przestraszyliśmy, że biegacze zapomnieli o haśle tak często przypominanym przez Augusta Jakubika: - Nie ma złej pogody, są tylko słabe charaktery.
Tymczasem większość biegaczy pochowała się po prostu w ustawionych przez Straż Pożarną namiotach. Obficie padający deszcz z pewnością nie sprzyjał pogawędkom na łonie natury. Na szczęście punktualnie o 11:00 przestało padać.
Ustawieni za linią startu biegacze w skupieniu czekali na znak. Delikatnie przedłużał go zawodnik, na którego solidarnie wszyscy postanowili zaczekać..... aż opuści WC. Gdy tylko otworzyły się drzwi rozległy się oklaski! Kilka sekund później już biegano.
- Dzisiaj startuję razem z mamą, ja biegnę a mama pomaszeruje na kijach. Jestem z niej bardzo dumna, możemy prosić o wspólne zdjęcie - powiedziała nam Pani Kasia, biegaczka z Katowic.
- Mieszkam niedaleko a po raz pierwszy startowałem w Dziku. Bardzo fajny bieg, ciekawa trasa. Dużo błota i wąsko ale z czasu jestem zadowolony. Kiełbasa samodzielnie przygotowana na ognisku to genialny pomysł. Z pewnością wrócę - zapowiedział Marcin Maszka.
- Kuba bardzo lubi biegać, ma dopiero 10 lat ale bieganie sprawia mu wiele radości. Musimy szukać takich zawodów, gdzie organizatorzy nie robią nam problemów i pozwalają Kubie brać udział. Dzisiaj Kubuś wybiegał czas 44 minuty i 20 sekund, miesiąc temu miał nieco ponad 46 minut na tym samym dystansie (2 okrążenia, czyli niecałe 10 km - red.) a więc poprawił wynik, bardzo mnie to cieszy i jestem dumna - powiedziała nam mama Kuby pani Joanna Marekwica.
- Bardzo lubię biegać, tydzień temu biegłem Parkowe Hercklekoty i na dystansie 5,2 km miałem czas 23 minut a w Biegu Mikołajkowym na 5 km - 21 minut. Jeszcze nie wiem jaki jest mój ulubiony dystans. Biegam 5 i 10 km, czasem robię treningi z wujkiem ale wujek biega wolniej - powiedział z rozbrajającym uśmiechem 10-cio letni Kubuś.
Kibicujemy zarówno Kubie jak i pozostałym biegaczom a organizatorom życzymy aby utrzymali poziom z dzisiejszego odcinka! Warto tu biegać - zdecydowanie!
KK