Natasha Cockram ukończyła Dublin Marathon na piątym miejscu. Zrobiła to z czasem 2:30:49. W natłoku rekordów, które padły w Irlandii, nie od razu jej wyczyn rzucił w się w oczy, a jednak kilka dni po biegu biegaczka znalazła się na w sportowej prasie w Wielkiej Brytanii.
Powodów jest kilka. Przede wszystkim jej wynik to nowy rekord Walii, ale niewiele jednak brakowało, by marząca o olimpiadzie w Tokio, nie wystartowała. Nie wspominając już o tym, że nie tak dawno, nie było pewne, czy w ogóle będzie biegać. W 2016 r. Walijka przeszła poważną operację kolana.
Natasha Cockram miała już nie biegać. Jednak powolna rehabilitacja i cierpliwość, nauka chodzenia i trwanie przy swoich marzeniach, przyniosły efekt. Zawodniczka wróciła na biegowe ścieżki. Maraton pokonała 2 lata po operacji, a jej wynik był wtedy o niemal 20 minut gorszy, od uzyskanego w ubiegły weekend w Dublinie.
Mimo kłopotów zdrowotnych, Walijka nie zaniedbała również swojej drugiej pasji - jazdy konnej. I to właśnie ona mogła stanąć na drodze do nowego rekordu kraju, Cztery dni przed startem kopnął ją koń. W mediach społecznościowych prezentowała zdjęcia okazałego siniaka na nodze.
Na szczęście kontuzja okazała się powierzchowna i pracująca na pełny etat i trenująca przed pracą Natasha Cockram została najszybszą Walijką w historii. Przed nią kolejne wyzwanie – połamania minimum na Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Liczy na dobrą postawę w Houston lub w Londynie, gdzie wystartuje w przyszłym roku.
IB