Mieszkańcy południa Polski mają szczęście, że w zasięgu zaledwie ponad 2 godzin jazdy samochodem, w każdy weekend znajdują się interesujące propozycje biegowe. Jak nie w Polsce, to na Słowacji - krainie halušek, paradajek, čučoriedki i borovički.
Tym razem, na granicy Liptowa i Orawy, zaledwie 150km od Krakowa w Wyżnym Kubinie, tuż przy drodze, którą wielu rodaków zmierza na południe odbyła się 4 edycja Beh do Choca - www.behdochoca.com.
Podobno u stóp tej góry złapano Janosika (rzekomo słynny zbójnik był Słowakiem). Tym razem Polacy, a zwłaszcza Polki nie dały się złapać. Dominika Wiśniewska-Ulfik była pierwszą kobietą, która w dniu 18.05, w czasie 55:50 zdobyła w stylu alpejskim Wielki Chocz (oczywiście bez użycia butli z tlenem i pomocy Szerpów). W biegu wystartowało 227 uczestników. Siódmy był Kamil Jezierski z Krakowa, a w pierwszej dwudziestce znalazło się jeszcze, poza już wcześniej wspomnianymi, kolejnych dwóch innych Polaków: Rafał Ulfik i Leszek Ziółkowski.
Trasa przebiegała cały czas pod górę. Najpierw ?trochę?, później ?najbardziej?, następnie ?troszkę mniej? i pod koniec ?bardziej? w górę. Pod szczytem były trzymetrowe Redze, czyli po naszemu łancuchy do asekuracji, które wyraźnie przeszkadzały niektórym wbiegającym.
Niestety na szczycie, który jest jednym z ciekawszych punktów widokowych na Słowacji, zawisła chmura, ale i tak po drodze było nieźle. Mogła też podobać się wymagająca trasa, atmosfera i korzystny współczynnik jakości do ceny, w porównaniu do niektórych podobnych biegów w Polsce. Dodatkowym plusem było to, że nie trzeba było czyhać na możliwość zapisania się i miejsce było dostępne dla wszystkich chętnych do ostatniej chwili. Poza tym jak powszechnie wiadomo u sąsiadów w ogródku trawa jest zawsze bardziej zielona.
Zainteresowani Słowacy mieli dostęp do folderów Festiwalu Biegowego w biurze zawodów, bo to dla nich organizowana jest także krynicka impreza. Do zobaczenia w Krynicy!
Tekst: Maciej Kramarczyk ? Ambasador Festiwalu Biegowego
Zdjęcia: Elżbieta Ziółkowska