W poniedziałek 10 października poznaliśmy wyniki losowania do London Marathon. Rekordowa liczba chętnych - 253 930 biegaczy - składała się w ponad połowie z debiutantów. Rekordowa była również liczba zgłoszonych kobiet, które stanowiły 43% zapisanych.
Ci, którym się poszczęściło, w większości dostali już swoje maile z potwierdzeniem. Łącznie będzie ich 50 000, a reszta musi znaleźć sposób na dołączenie do któregoś z programów charytatywnych lub poczekać na kolejną szansę za rok.
Rozczarowanych wynikiem losowania będzie aż o 6 000 więcej niż przed rokiem i już pojawiają się pierwsze głosy niezadowolonych z zasad, jakimi rządzą się zapisy do londyńskiego maratonu.
Bloger, maratończyk, triathlonista i nurek o imieniu Jake, czwarty rok z rzędu nie miał szczęścia w losowaniu i dał temu wyraz siarczystym przekleństwem na Twitterze oraz w przytoczonym ponownie własnym wpisie z bloga Adventure Embassy. System losowania nazwał w nim okrutnym i wypunktował jego wady: najwazniejsze to krótki czas otwarcia systemu rejestracji i długi czas oczekiwania na wyniki, podczas którego biegacze tracą możliwość startu w innych biegach.
Bloger odniósł się również do startu charytatywnego. Chociaż sam chętnie łączy bieganie ze zbiórką funduszy, to uważa, że dobroczynność, nie powinna być wymuszana brakiem innej opcji.
Co więcej. Okazuje się, że ścieżka charytatywna bywa obszarem ogromnych nadużyć. Jeden z użytkowników Reddita pochwalił się chytrym - dosłownie - sposobem na start w Londynie w oparciu o pulę charytatywną. Tuż przed imprezą kontaktuje się organizacjami charytatywnymi, dla których można zbierać pieniądze i wypytuje o nieodebrane pakiety. A jest ich sporo, bo wiele z organizacji ustala wysokie progi dla zbierających (najczęściej ok. 2 tys. funtów), które nie są osiągane. A ponieważ organizacje chcą się wykazać liczbą donatorów, często udaje mu się zdobyć pakiet w zamian za symboliczna wpłatę (np. kilkanaście funtów), a nawet za darmo (musi tylko pobiec w koszulce danej organizacji). A to stoi w całkowitej sprzeczności z ideą charytatywności londyńskiej imprezy...
Grono niezadowolonych z systemu zapisów bez priorytetów dla tych już kiedyś odrzuconych, rośnie z dnia na dzień. Na profilu maratonu mnożą się krytyczne wpisy. O możliwość zmiany systemu pytają osoby, które nie miały szczęścia w losowaniu nawet od 12 lat (!) „Wypełniłam zgłoszenie po raz ósmy, spodziewając się porażki” - pisze w komentarzach Julie, która zapobiegliwie zapisała się także na maraton w Amsterdamie. Za 3 dni wystartuje w Holandii i nie spełni już swojego marzenia, by zadebiutować w Londynie.
Na forach biegaczy trwa poszukiwanie innego wiosennego maratonu, na który jeszcze można się zapisać, a organizatorzy London Marathon odpowiadają, że musieli zrezygnować z systemu pozwalającego na udział w maratonie po pięcioletnim braku szczęścia w losowania, ze względów matematycznych. Liczba chętnych byłaby zbyt duża.
IB