Maraton w Tel Awiwie odbywał się w tym roku bez poważniejszych incydentów. Gdy w 2011 na trasie półmaratonu zmarł biegacz, a historia powtórzyła się na pełnym dystansie dwa lata później, organizatorzy zaczęli wyjątkowo uważnie przyglądać się pogodzie. Głównym problemem uczestników tego maratonu jest bowiem wysoka temperatura.
Przyjęto nawet założenie, że gdy przekracza 28 stopni, maraton jest przerywany. Tak stało się przed rokiem, gdy Wiliam Kiprono Yegon ustanawiał rekord trasy z czasem 2:10:30.
W tym roku, Kenijczyk skutecznie obronił tytuł zwycięzcy, ale pobiegł o 21 sekund wolniej od swojego rekordu. Na mecie miał prawie 2 minuty przewagi nad drugim Francisem Larabalem. Trzecie miejsce również zajął Kenijczyk.
Na 8. miejscu maraton ukończył Piotr Sawicki. Linię mety przekroczył tuż za zwyciężczynią biegu Lonah Chemtai Korlimą (2:40:17). Piotr był jedynym Europejczykiem w pierwszej dziesiątce, a w swojej kategorii wiekowej (40-44) zajął pierwsze miejsce z czasem 2:41:27. Kolejny Polak na mecie, Paweł Wiśniewski zajął 30. miejsce.
W imprezie wzięło udział 40 000 biegaczy. W samym maratonie wystartowało 2000 zawodników z 60 krajów. Mimo że pogoda tym razem nie zmusiła organizatorów do przerwania biegu, lekarze nie narzekali na brak zajęć. Podstawowym problemem biegaczy był udar słoneczny i kłucie w klatce piersiowej. U 14 osób objawy były na tyle poważne, że zdecydowano o ich hospitalizacji.
IB