Uczestnicy Iron Run modlą się o siły przed ostatnią górą

  • Festiwal biegowy

Za uczestnikami Iron Run, bieg na królewskim dystansie. Po sobotnim biegu na 64 km, trasa maratonu okazała się być końcem marzeń o końcowym sukcesie. Najtwardsi herosi wciąż jednak walczą.

Najlepszym maratończykiem został trener… a dokładnie Dariusz Trener. Zawodnik z Warszawy  finiszował z czasem 3:01:20. - Myślałem, że umrę na trasie. Po biegu na 64 km byłem zmęczony – to było najgorsze. Miałem kryzys na 50 km. W sobotę wieczorem myślałem, że będzie ze mną słabo. Rano modliłem się o siły. Na szczęście były. Teraz muszę iść odpoczywać przed biegiem na Jaworzynę. Jestem pierwszy w swojej kategorii. Mam sporą przewagę. Będę się więc starał ją utrzymać - powiedział na mecie Dariusz Trener.

Jako drugi na Deptaku zjawił się lider klasyfikacji generalnej i ubiegłoroczny triumfator Iron Run - Jarosław Gniewek z rezultatem 03:11:04.  - Końcówkę maratonu biegłem na oparach. Czas jest podobny do tego z ubiegłego roku (3:10:02 – red).  Początkowo wszystko było pod kontrolą. Ostatni podbieg jednak mnie zniszczył. Wręcz zmasakrował. Wiem, że mam przewagę w klasyfikacji i nie chciałem szarżować. Czuję już, że boli kolano i piszczel. Doskwiera też ogólne zmęczenie. Przed nami Jaworzyna. Biegi górskie to moja dyscyplina. Tam już się chyba wiele nie wydarzy. Wszystko co się miało stać, stało się dziś rano – powiedział Gniewek.

Jako trzeci na mecie zjawił się Zenon Stępień z czasem 3:24:02. Najlepszą z kobiet była Krystyna Macioszek z czasem 04:09:30, która znalazła się na 26. pozycji.   

Przed uczestnikami wieloboju w Krynicy jeszcze dwie konkurencje: Bieg na Jaworzynę oraz Bieg na 1 km.  

RZ