Maratończycy wyruszyli na trudną trasę z dwoma wymagającymi podbiegami przy idealnej pogodzie do życiówek. Kończyli jednak na zalanym słońcem Deptaku. Pierwszy linię mety po 2 godzinach 31 minutach i 18 sekundach przekroczył reprezentant Kenii Mwangi Joel Maina.
Bartosz Olszewski nie zamierzał z nim rywalizować, ale po prostu dobrze mu się biegło, zwłaszcza na podbiegach i z łatwością znalazł się w czołówce biegu zajmując drugie miejsce na podium ze stratą 18 sekund do zwycięzcy.
Podium dopełnił Bartosz Gorczyca, który wystartował na nietypowym dla siebie dystansie. - Koral Maraton do łatwych nie należy, a do tego to nie jest moja specjalność. Ja jednak wolę dystans ultra. Wystartowałem w maratonie rezygnując z B7D, bo jeszcze odczuwam trudy poprzedniego startu. Mam jeszcze w nogach Granią Tatr. Teraz chciałem „zażyć” szybszego biegu- mówił zwycięzca tegorocznej edycji Granią Tatr, który Koral Maraton ukończył w czasie 02:39:53.
Zacięta walka toczyła się również o dalsze miejsca w czołówce. - To mój pierwszy górski maraton, ale jestem człowiekiem ze Śląska, a u nas też są selektywne trasy. Biegło mi nadzwyczaj dobrze. Te dwie górki po 30 km były straszne, ale udało mi się przeżyć. Żałuję tylko, że finisz przegrałem z Michałem Czarneckim. On po prostu zachował na tę końcówkę więcej sił- mówił nam Michał Kaszuba, zdobywca 6 miejsca. Dla jego rodziny przegrany finisz nie miał żadnego znaczenia. Żona i córki witały go na mecie, jak prawdziwego zwycięzcę.
Pierwszą kobietą na mecie maratonu z czasem 3:02:42 była Kamila Perucka.
Wideorelacja:
IB