Ukraiński biegacz zaginął w Japonii. Poszukiwania idą jak po grudzie

  • Biegająca Polska i Świat

27 lutego Ołeksij Borysenko (Hoka One One) nie posiadał się z radości. Wprawdzie odwołano Tokyo Marathon, w którym miał brać udział, ale po skomplikowanej podróży przez Wiedeń, dotarł do Japonii i był zdeterminowany, by wyciągnąć z tego pobytu, jak najwięcej.

Tego samego dnia wieczorem, rozpakował się w hostelu, intensywnie rozmawiał ze znajomymi i kibicami na facebooku. Cieszył się z pięknego słonecznego dnia i zamierzał zwiedzać okolice Tokio.

28 lutego rano wyszedł z hostelu. Zostawił w nim wszystkie rzeczy. Ostatni raz był widziany na stacji metra. Tu trop się urywa. Zaniepokojeni znajomi zaczęli się zastawiać, co się z nim stało. Znany ultramaratończyk, biegacz trailowy, instruktor narciarski, trener do tej pory nie znikał. Po analizie znajomi doszli do wniosku, że mógł się udać na Mont Fuji. O tym, że ich domysły są prawdopodobne dowiedzieli się niedawno, gdy odkryli maila, w którym ukraiński biegacz zdradził swoje plany.

Niestety, bez tego dowodu, w pierwszych dniach po zaginięciu, nie przekonali japońskiej policji do pomocy. Za poszukiwania zabrali się więc sami, rekrutując miejscowych i przebywających w Japonii wspinaczy. Do negocjacji z władzami miasta i z policją zachęcili ambasadę Ukrainy, w czym wydatnie pomogły im media.

Zaginiony biegacz, mimo ogromnego zaangażowania społeczności biegowej i wspinaczkowej nie został odnaleziony. Na drodze poszukiwaczom stoją: pogoda i trudności administracyjne. Radiowy sprzęt poszukiwawczy wymaga specjalnych pozwoleń i wcale nie jest łatwo je uzyskać. Musi je wystawić Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Japonii. To zadanie dla ambasadora.

Śmigłowce generują koszty, na co składają się internauci, do tego na Fuji pada śnieg. Warunki do wspinaczki są ekstremalne, a policja niemal odruchowo nie zgadza się na każdy pomysł poszukiwaczy. Zagrożenie lawinowe wyklucza oficjalną akcję. Biegacza szukają więc zupełnie prywatne osoby, wspierane przez prywatne pieniądze.

Tymczasem Borysenko od 3 tygodni nie daje znaków życia. Od 28 lutego nikt go nie widział.

IB