Dokładnie 7 czerwca 1925 roku z inicjatywy inicjatywa naszej dwukrotnej noblistki Marii Skłodowskiej-Curie wmurowano kamień węgielny pod budowę Instytutu Radowego w Warszawie. Miał być to drugi na świecie ośrodek, w którym leczyć mieli się chorzy na nowotwór. Dokładnie w 90. rocznicę tego wydarzenia zorganizowano bieg pn. „Przepędzić Raka”.
Impreza zagościła na Polach Mokotowskich, nieopodal Instytut Radowego, który znajdował się przy ul. Wawelskiej 15. Ostatecznie Instytut wybudowany został w 1932 roku, a zniszczeniu uległ w 1944 roku podczas Powstania Warszawskiego. Po wojnie został odbudowany i teraz nosi nazwę Instytutu Onkologicznego im. Marii Skłodowskiej-Curie. Z historią tego miejsca mogli zapoznać się dziś uczestnicy biegu.
– Cała moja rodzina biega i pomyślałam, że jako Towarzystwo Marii Skłodowskiej-Curie powinniśmy zorganizować coś, co będzie hołdem dla jej dorobku, przybliży warszawiakom postać noblistki oraz wszystko to, co związane jest z Instytutem Onkologii. Nie chcieliśmy robić tylko konferencji, chociaż to też będzie, tylko coś aktywnego. Sama Maria Skłodowska-Curie była aktywną osobą, pływała, jeździła na rowerze, weszła na Rysy. Postanowiliśmy to wszystko połączyć w imprezie biegowej – powiedziała Nam Małgorzata Sobieszczak-Marciniak, organizatorka imprezy.
Wśród kilkudziesięciu uczestników biegu próżno było szukać znanych twarzy. Swoją szansę na wygraną mieli zawodnicy, którzy z rzadka goszczą na stołecznych trasach czy wręcz stroną od biegów masowych. Wszyscy musieli pokonać przede wszystkim upał, który towarzyszył zmaganiom na 5-kilometrowej trasie.
Ta składała się z dwóch pętli po 2500 metrów. Było trochę zakrętów, podbiegi, fragmenty prowadzące przy głównym stawie parku. Momentami, przy sprzyjającym wietrze od strony stawu, niosła się chłodząca bryza.
Najszybciej dystans 5 km pokonał Kasper Zalewski z grupy Entre.pl Team. – Ktoś wyjechał, ale inni muszą pracować. Wyjechała śmietanka, więc wypadało coś zgarnąć (śmiech) – żartował na mecie zwyciezca.
– O biegu dowiedziałem się w sobotę i postanowilem wystartować. Dla mnie jako dla biegacza był to po prostu kolejny start. Zapisałem się na miejscu. Tak naprawdę miałem tylko jednego rywala, ale dopiero na ostatnich 200 metrach wyszedłem na prowadzenie. Pogoda była straszna, chociaż wczoraj w stolicy było gorzej. Sama trasa była przyjemna – relacjonował zwycięzca.
Wśród kobiet najlepsza okazała się Emilia Melon z Żyrardowa, dla której było to pierwsze zwycięstwo w karierze.
– Bardzo się cieszę z wygranej. Z Żyrardowa sprowadziła mnie tu oprócz możliwości startu, także idea biegu. Lubię biegać w imprezach tematycznych, szczegółnie takiej jak ta. W moje rodzinie kilka osób chorowało na nowotwór, więc nie mogło mnie tu zabraknąć. Nie mierzyłam czasu, nie patrzyłam na tempo, nie miałam żadnej aplikacji wspomagającej, tylko po prostu biegłam. Biegam 2 lata i do tej pory moimi sukcesami były jedynie osiągane osobiste cele. Tym razem chciałam stanąć na podium – mówiła na mecie pani Emilia.
Prawdziwą rekordzistką w liczbie pokonanych kilometrów na bieg była tego dnia 66-letnia Ewa Kasierska. Do Warszawy przyjechała aż z Poznania. Zawodniczka Mety Lubliniec mogła wystartować w Mistrzostwach Polski Weteranów Półmaratonie, jednak wybrała kameralny bieg w stołecznym parku.
– Któregoś dnia słuchałam radia, gdy mówiono o tej imprezie. Był też konkurs, ale nie myślałam, że uda mi się wygrać pakiet. Miałam startować w Murowanej Goślinie, ale że ma mam ciężko chorą siostrę we Wrocławiu i ja też jestem po usunięciu guza, więc przyjechałam tu. Nie poddaję się. Póki się „dycha”, to się truchta do mety, a jak jest ciężej, to się idzie. Byle by się zmieścić w limicie. Krótkie dystanse mnie zabijają, ale zawsze staram się startować tam, gdzie jest jakaś idea czy akcja charytatywna. Zawsze mówię – geriatrią górą! My się nie damy – mówiła z uśmiechem Ewa Kasierska.
Organizatorzy zapowiadają, że w przyszłym roku odbędzie się druga edycja biegu. Trzymamy kciuki!
RZ