Ktoś miał biec, ale nie mógł. Ktoś inny korzysta z jego numeru. Prawdziwa tożsamość wypływa na światło dzienne zazwyczaj przy okazji problemów, często tragedii.
Jack Gray ani nie umarł ani nie zaginął. On po prostu wygrał Cambridge Half Marathon. W tym biegu miał brać udział jego szef. Jednak dzień przed startem nabawił się kontuzji nogi i o pokonaniu 21,097 km nie było już mowy.
Jack postanowił wykorzystać sytuację i pobiec za szefa w celach treningowych. Przed nim było kilka startów, więc chciał sprawdzić formę. O swoim zamiarze poinformował organizatorów mailowo, ale było już na to za późno. W biurze nikt nie pracował.
It’s race weekend! We will see you at @Cambridge_Side for bib pick up:
— Cambridge Half (@CambridgeHalf) 17 listopada 2017
Friday, 11/17 5-8PM
Saturday, 11/18 12-4PM
Sunday, 11/19 5:15-7:30AM pic.twitter.com/VaNbnDohaP
Od samego startu biegło mu się bardzo dobrze. Zapomniał o treningu i ruszył do przodu. Linię mety przekroczył z czasem 1:06:52 i cieszył się ze zwycięstwa. Jako triumfator biegu, zwrócił na siebie uwagę organizatorów, którym mocno podejrzany wydał się młody wygląd Jacka. Widniejący na liście i numerze startowym Andrew to 49-latek. Różnica wieku pomiędzy biegaczami była więc znacząca.
Jack Gray poczuł się niekomfortowo, dopiero gdy miał się udać w stronę podium. Sam powiedział organizatorom, że zastąpił szefa i nie planował odbierania nagrody w tym biegu. Dyskwalifikację przyjął ze spokojem, jako wynik złamania regulaminu.
Zdaniem organizatorów, gdyby nie wygrał, jego zamiany nikt by nie zauważył.
IB
Źródło: Daily Mail